Proces, jaki Meghan Markle wytoczyła wydawcy brytyjskiego dziennika Mail Online, ciągnął się przez ponad pół roku. Sprawę utrudniała pandemia koronawirusa, przez którą kilka razy odraczano posiedzenia sądu. Z powodu lockdownu Meghan Markle długo nie miała możliwości przylotu do Londynu. Żona Harry'ego sama wnioskowała o przełożenie daty rozprawy.
W końcu jednak sprawa doczekała się finału - jak się okazało, szczęśliwego dla Meghan. Jeszcze wiosną 2020 roku obserwatorzy procesu nie dawali księżnej zbyt wielkich szans na wygraną. W ostatnim czasie szala zwycięstwa przechyliła się jednak na stronę żony księcia Harry'ego.
Polecany artykuł:
Meghan Markle wygrała proces z tabloidem
W czwartek 11 lutego odbyło się posiedzenie sądu, podczas którego sędzia Mark Warby ogłosił, że wydawca tabloidu naruszył prywatność Meghan Markle. Zdaniem sądu księżna miała prawo do zachowania prywatności korespondencji z własnym ojcem.
Nie wiadomo jeszcze, jak wielkie odszkodowanie będzie musiał zapłacić tabloid. Meghan Markle zapowiedziała już jednak, że ewentualną wygraną w procesie przekaże na cele charytatywne. Nie mogło być inaczej, bo przecież większość swojej obecnej działalności Harry i Meghan prowadzą pod egidą fundacji dobroczynnej.