Gdy Meghan Markle dołączyła do brytyjskiej rodziny królewskiej, musiała przyswoić sobie wiele zasad kierujących zachowaniem członków monarchii. Royalsi muszą stosować się do sztywnych reguł, wśród których jedną z najważniejszych jest brak zaangażowania i komentowania kwestii politycznych. Ta zasada mocno nie podobała się Meghan - wystarczy przypomnieć, że gdy na dworze pojawił się Donald Trump, ona ostentacyjnie nie wzięła udziału w bankiecie z nim, wysyłając na spotkanie osamotnionego księcia Harry'ego.
Polecany artykuł:
Teraz już Sussexowie nie muszą stawać przed podobnymi dylematami i mogą swobodnie wypowiadać się na temat, na jakie mają ochotę. Meghan i Harry głośno namawiali chociażby Amerykanów do udziału w wyborach prezydenckich i choć nie powiedzieli wprost, że popierają Joe Bidena, nikt nie miał wątpliwości, że kibicują zmianie na fotelu prezydenta USA.
Meghan Markle i książę Harry zaangażowani politycznie
Teraz wyszło na jaw, że Meghan Markle i książę Harry w rzeczywistości angażują się w politykę bardziej, niż można się było tego spodziewać. The Sun donosi, że w październiku - przed wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych, Meghan Markle i książę Harry odbyli godzinną video-rozmowę z gubernatorem Kalifornii, Gavinem Newsomem. Był to czas, kiedy polityk wybierał osobę, która zastąpi w senacie kandydującą na stanowisko wiceprezydenta Kamalę Harris. Jej miejsce zajął ostatecznie Alex Padilla.
Nie wiadomo, na jaki temat Sussexowie rozmawiali z gubernatorem. Z pewnością jednak te doniesienia nie spodobają się królowej Elżbiecie II, dla której brak zaangażowania w bieżącą politykę to jedna z absolutnie najważniejszych zasad.