Meghan Markle i książę Harry u Oprah Winfrey to najbardziej interesująca rozmowa od długiego czasu. Minął rok, odkąd para odeszła z rodziny królewskiej. Niedawno podtrzymali swoją decyzję o pozostaniu w USA. Mówi się także, że narasta konflikt między Meghan Markle i księciem Harrym, a rodzina królewską. Świadczą o tym, chociażby osobne oświadczenia, czy plotki o błaganiach, żeby ex royalsi nie odwiedzali programu Oprah Winfrey.
Występ Meghan Markle i księcia Harry'ego u Oprah Winfrey był zapowiadany od tygodni. W międzyczasie były arystokrata pojawił się w programie Jamesa Cordena. Zdaniem ekspertki od mowy ciała - wiele tam zdradził.
Meghan Markle i książę Harry uciekali od rodziny królewskiej?
Kulisy odejścia Meghan Markle i księcia Harry'ego z dworu królowej Elżbiety II wzbudzają mnóstwo plotek i jeszcze więcej zainteresowania. Podczas występu w show Jamesa Cordena, książę Harry wyjaśnił, że wraz z żoną wcale nie odeszli, ale jedynie się odsunęli. Przekonywał, że nawet z dala od pałacu, pomagają społeczności.
Ekspertka od mowy ciała Judi James uważa, że jeden z jego gestów może opowiedzieć inną historię.
W rozmowie z The Mirror zwróciła także uwagę na postawę, jaką przybrał książę Harry u Oprah Winfrey. Jest o wiele poważniejsza niż podczas show Jamesa Cordena.
Kiedy mówił o arystokracji, wykonał bardzo ekstrawagancki gest. Miał na myśli Wielką Brytanię i myślę, że do pewnego stopnia rodzinę królewską lub jego pracę i połączył to z bardzo lekceważącym i oddzielającym gestem, który sugerował mi bardziej, że chce rozpocząć własne życie w Stanach Zjednoczonych.
Przybiera męską pozę, trzyma rękę między nogami. To się nazywa pozycja z liści figowych, to bardzo samoobronny gest. Myślę, że kiedy Meghan przyjechała do Wielkiej Brytanii, Harry bardzo widział siebie w roli opiekuńczego męża i desperacko pragnął ją chronić - chociaż przedstawiała się jako bardzo pewna siebie kobieta. Ale myślę, że sytuacja całkowicie się zmieniła, patrząc na zwiastun programu Oprah Winfrey.
Judi James odnosi wrażenie, że Meghan Markle "zabrała ze sobą znacznie bardziej wrażliwego Harry'ego do Stanów Zjednoczonych". W USA oboje przyjęli rolę ratowników i obrońców.
Co myślicie o takiej interpretacji?