W wywiadzie, którego Meghan Markle i książę Harry udzielili Oprah Winfrey, padło bardzo wiele oskarżeń wobec rodziny królewskiej. Poza tymi bardzo poważnymi - związanymi z rzekomym rasizmem royalsów - pojawiły się też wyznania o osobistych problemach Meghan związanych z królewskim protokołem. Księżna Sussexu żaliła się m.in. że nie umiała "dygnąć" przed królową, czy sama musiała uczyć się brytyjskiego hymnu.
W wywiadzie Meghan Markle stwierdziła też, że została jako członkini monarchii całkowicie pozbawiona samodzielności - odebrano jej m.in. klucze i dokumenty.
Kiedy dołączyłam do tej rodziny, to był ostatni raz, zanim tu przyjechaliśmy, kiedy zobaczyłam mój paszport, prawo jazdy, klucze.
- mówiła amerykańskiej dziennikarce, sugerując, że nie mogła samodzielnie decydować o wyjściu z domu czy podróżach.
Słowami Meghan Markle z całego wywiadu od wielu dni zajmują się brytyjscy specjaliści od monarchii, zwracając uwagę na momenty, w których księżna mogła minąć się z prawdą. Eksperci skomentowali również ten zarzut, jaki wysunęła wobec royalsów.
>> Meghan Markle kłamała? Wcale nie wzięła ślubu z Harrym przed ceremonią!
Meghan musiała oddać swoje prawo jazdy zgodnie z przepisami bezpieczeństwa. Gdyby sama wyjechała, nie byłaby chroniona.
Meghan Markle nie mogła wyjść z domu?
Najważniejszych członków monarchii, do których bez wątpienia należała Meghan Markle, obowiązuje specjalny protokół i zasady, jakie mają pomóc w chronieniu ich. Ochrona zresztą była jednym z ważniejszych tematów rozmowy Sussexów z Oprah Winfrey - para skarżyła się, że monarchia nie dbała w odpowiedni sposób o ich bezpieczeństwo, odmawiając ochrony Meghan i Archiemu. Tymczasem historyk Robert Lacey, który pracuje jako konsultant serialu The Crown, zauważył, że odebranie Meghan kluczy czy dokumentów to właśnie element działań ochrony, a nie ubezwłasnowolnienia.
- powiedział.
W podobnym tonie wypowiedział się miłośnik monarchii, Robert Finch:
Zakłada się, że cenne dokumenty osobiste członków rodziny królewskiej przechowywane są w sejfie lub sejfach - pod okiem ogólnej ochrony pałacu. Brzmi to tak, że pasuje do narracji Meghan o byciu uwięzioną i odizolowaną, ale tak naprawdę była to rutyna i prawdopodobnie wszystko byłoby dla niej dostępne, gdyby tego chciała.
- dowiadujemy się.
Fakty zresztą nie potwierdzają "uwięzienia" Meghan Markle. Wystarczy przypomnieć chociażby samotną podróż żony księcia Harry'ego do Nowego Jorku, gdzie w towarzystwie znajomych celebrytek świętowała baby shower, wyjazd Sussexów na ślub przyjaciół do Włoch czy podróże na wakacje do posiadłości Eltona Johna.
Myślicie, że monarchia chciała więzić Meghan Markle?