Britney Spears ma za sobą miesięczny pobyt w klinice psychiatrycznej, do której trafiła rzekomo z powodu choroby ojca, z którą nie radziła sobie emocjonalnie. Artystka podobno zgłosiła się się do szpitala z własnej woli, jednak po pewnym czasie w sieci pojawiły się plotki, jakoby zmusił ją do tego ojciec. Jamie Spears od lat sprawuje prawną kuratelę nad córką, która nie radzi sobie z własnym życiem.
Podczas pobytu Britney w szpitalu fani zainicjowali w sieci akcję #FreeBritney. I choć sama gwiazda uspokajała ich w specjalnie nagranym filmiku, że naprawdę nie muszą się o nią martwić, bo plotki o przymusie ze strony ojca nie są prawdziwe, wielbiciele Brit nie uwierzyli w jej słowa.
Akcja #Free Britney zaniepokoiła także matkę piosenkarki. Ta postanowiła uwolnić córkę spod władzy ojca, który w jej opinii tej władzy nadużywa.
Jak donosi amerykański serwis TMZ, Lynne Spears wybiera się w najbliższy piątek do sądu, by zawnioskować o włączenie jej w sprawowanie opieki nad Britney w kwestiach związanych z leczeniem piosenkarki. Dotąd Jamie Spears sam decydował o kwestiach związanych z Britney. Lynne chce jednak to zmienić.
TMZ sugeruje, że Britney Spears wykorzystuje nieświadomą niczego matkę do walki z ojcem. Britney i Lynne przez długi czas były w konflikcie. Przez prawie rok ze sobą nie rozmawiały. Teraz natomiast mama gwiazdy wprowadziła się do jej domu. Brit podobno ukrywa przed nią, w jak kiepskim jest stanie psychicznym. Ojciec, jak twierdzą dziennikarze, robi wszystko, by ją z tego wyciągnąć - choćby przymusem, który oczywiście Britney wcale się nie podoba. Jamie Spears nie pozwala córce korzystać ze smartfona, by nie miała bezpośredniego dostępu do internetu. Artystka ma zwykły telefon z klapką! Nie wolno jej także mieć telefonu przy sobie w czasie jazdy. Ochroniarze muszą go jej zabierać, bo Britney dzwoni i pisze zza kółka. Takich problemów jest podobno sporo i Jamie na bieżąco je opanowuje. Ojciec boi się, że jeśli da artystce więcej wolności, ta zrobi sobie krzywdę.