Michał Wójcik z kabaretu Ani Mru-Mru przeżył niedawno olbrzymią tragedię. Był zmuszony zmierzyć się ze śmiercią swojej ukochanej, Janiny Włudarczyk, z którą wychowywał 4-letniego syna, Michała Juniora. Kabareciarz już trzy lata temu poinformował publicznie o chorobie partnerki. Założył też zbiórkę pieniędzy na jej leczenie. Uzbierała się spora suma, za co Michał być niezmiernie wdzięczny darczyńcom. Niestety, po kilku latach walki z nowotworem, Jani, w wieku 37-lat, zmarła.
Marcin Wójcik podziwia przyjaciela. On by tak nie potrafił
Michał Wójcik nieustannie przeżywa żałobę, jednak mimo wszystko nie rezygnuje z pracy na scenie. Zaledwie kilka dni po wielkiej tragedii wystąpił przed publicznością. Teraz Marcin Wójcik zabrał głos w sprawie bolesnego doświadczenia, z którym przychodzi mierzyć się jego przyjacielowi.
Michał sam zdecydował, że chce występować, że dla niego to bardzo ważne, by wychodzić na scenę. (...) Pewnie chce się choć trochę oderwać od myślenia i przyznam, że ku mojemu zaskoczeniu świetnie sobie radził z tą tragedią. Ja sam nie wiem, czy bym tak potrafił, ale jemu się udało - powiedział Marcin Wójcik w rozmowie z "Faktem".
Zdaniem kabareciarza, dla Michała, pojawianie się na scenie, to swego rodzaju terapia i odskocznia od codzienności, a energia która krążyła między nimi a publicznością, sprawia, że łatwiej poradzić sobie z przykrymi doświadczeniami. W niedzielę, 28 maja 2023, mogliśmy oglądać Ani Mru-Mru na scenie w Sopocie, podczas Polsat SuperHit Festiwal 2023.