Marcin Miller muzyką interesował się już od najmłodszych lat. W dzieciństwie uczęszczał do ogniska muzycznego prowadzonego przez Stanisława Sasinowskiego, gdzie rozwijał swoje talenty. Choć podjął studia na Akademii Górniczo Hutniczej w Krakowie w Instytucie Energochemii Węgla i Fizykochemii Sorbentów, po trzech miesiącach porzucił studia. W przeszłości pracował między innymi w urzędzie pracy w Ełku. W 1990 roku w rodzinnej wsi Prostki założył zespół Boys, w którym od początku pełnił rolę jego lidera, kompozytora i głównego wokalisty. Pomysłodawcą nazwy zespołu jest były perkusista formacji Krzysztof Cieciuch. W 1991 roku zespół wydał pierwszą kasetę i już pierwsze nagrania zyskały popularność wśród miłośników disco polo. Największym sukcesem zespołu Boys jest bez wątpienia utwór "Jesteś szalona". Piosenka, która po raz pierwszy ukazała się w 1997 roku, stała się hymnem disco polo i do dziś rozbrzmiewa niemalże na każdej imprezie.
Zobacz także: Malik Montana został okrzyknięty "najdrożej ubranym raperem". Teraz zdradził, ile kosztowały jego łańcuch. Lepiej usiądźcie
Marcin Miller mówi o zarobkach i wbija szpilę raperom
Zespół Boys pod przewodnictwem Marcina Millera wydał 21 płyt, a wiele z nich zyskały status Złotej i Platynowej Płyty. Choć twórczość nurtu disco polo często bywa krytykowane, to Marcin Miller od dekad udowadnia, że muzyka taneczna ma swoje miejsce w polskiej kulturze. O niezwykłej popularności tego gatunku oraz zespołu Boys świadczy fakt, iż po trzydziestu latach na scenie, formacja nadal aktywnie koncertuje. Wokalista w rozmowie "RAPtowne Rozmowy" w telewizji Mixtape TV został zapytany o to, na jakie zarobki może liczyć, odpowiedział wprost.
Za koncert w klubie zespołu Boys jest 10 tys. złotych. Wiadomo, plenery – no, to wiadomo, cztery "dychy" [40 tys. zł. - red.] i więcej - powiedział bez ogródek Miller.
Muzyk odniósł się także do informacji o stawkach, jakie za swoje występy kasują raperzy, między innymi Malik Montana. Nie krył zdziwienia, że ktoś jest w stanie zapłacić tak wygórowaną stawkę, zważywszy na fakt, że podczas jego koncertów według Millera, sale świecą pustkami.
No i tak słyszę – Malik Montana, Kizo 32-35 tys. Ja tak: "i wy płacicie za to?". [...] Nie chcę nikogo obgadywać, ale wczoraj na przykład był koncert – my graliśmy, klub pełny, a Malik Montana chyba kurde nie wiem, cztery osoby na sali. [...] Trochę to słabe, nie? Ale kasa przelana... - podsumował Marcin Miller.