Temat, który nieustannie wzbudza kontrowersje wśród internautów oraz artystów? Emerytury polskich gwiazd. Mogłoby się wydawać, że osoby z wieloletnim doświadczeniem, ogromnymi sukcesami i wielkim dorobkiem kulturowym nie powinny narzekać na niskie świadczenia, jednak rzeczywistość nie zawsze wygląda tak, jak sobie ją wyobrażamy. Artyści otwarcie skarżą się na to, ile wpływa na ich konta.
Choć przez wiele lat zarabiali pieniądze, o których wielu Polaków może tylko pomarzyć, to teraz muszą mierzyć się ze sporymi problemami. Wśród takich osób jest m.in. Krystyna Mazurówna, która miesięcznie otrzymuje zaledwie 240 złotych, Krzysztof Cugowski z kwotą 1700 złotych, Marek Piekarczyk dostający zaledwie 8,83 zł czy Alicja Majewska z kwotą 100 złotych. Okazuje się jednak, że w zupełnie innej sytuacji jest Marcin Daniec. Satyryk jest jednym z nielicznych artystów, którzy wprost przyznają że są zadowoleni ze swoich świadczeń.
Zobacz też: Wpadka Marcina Dańca w Opolu! Satyryk pomylił nazwisko muzyka legendarnego zespołu
Marcin Daniec - emerytura
Artysta kabaretowy przyznaje, że ma przyzwoitą emeryturę, ponieważ myślał o niej dużo wcześniej. To jednak nie koniec. 67-letni satyryk, w rozmowie z "Wprost", zdradził, że pewien epizod w jego życiu sprawił, że jego świadczenie jest jeszcze wyższe.
Jest wyższa o kilkaset złotych, ponieważ po studiach zostałem powołany do wojska, spędziłem 12 miesięcy w Szkole Podchorążych Rezerwy we Wrocławiu. Rozmawia pani z niedoszłym podporucznikiem - ujawnił.
Kwota, którą dostaje Marcin Daniec pozwoliłaby mu na to, by zakończyć karierę, jednak artysta przyznaje, że za bardzo kocha to, co robi.
Mam emeryturkę od dwóch lat, ale nie zamierzam przestać występować. To jest zawód, w którym nie ma, dzięki Bogu, żadnego limitu wieku - podkreślił.
Zobacz galerię: Marcin Daniec ma powody do szczęścia. Przerwał milczenie o 20 lat młodszej żonie