Lindsay Lohan należy do osób bardzo kontrowersyjnych. Aktorka poruszyła temat do którego wciąż się wraca, jednak nie jest on już tak silnie komentowany jak jeszcze jakiś czas temu.
>> Kanye West wystąpi w Jimmy Kimmel Live. Już się pogodził z prowadzącym?
Chodzi o ruch #MeToo czyli ruch, który miał zwrócić uwagę na problem molestowania seksualnego. Mało kto przypuszczałby, że jakakolwiek kobieta będzie przeciwna ruchowi, a jednak taką kobietą jest Lindsay Lohan, która w zeszłym tygodniu wyraziła ostry sprzeciw na ten temat.
32-letnia gwiazda stwierdziła, że ruch #MeToo sprawia, że kobiety wyglądają na słabe.
W rozmowie z The Times, Lohan wyznała co sądzi na temat słynnego ruchu. Lindsay uważa, że skrzywdzone kobiety powinny działać od razu po incydencie, a nie czekać latami i mówić o tym dopiero po dłuższym czasie.
„Będę naprawdę nienawidzić siebie za to co mówię, ale myślę, że kobiety, związane z tym ruchem wyglądają na słabe, nawet jeśli są bardzo silnymi kobietami. Od razu powinno się działać, wtedy jest to prawdziwe” - mówiła aktorka.
Oczywiście jej słowa nie przeszły bez echa, jeden z internautów zapytał Lindsay:
„Dobrze, jasne Lindsay. Powinni po prostu wziąć się w garść i nigdy nic nie mówić? Przecież tak robią silni ludzie” - napisał wzburzony internauta.
LINDSAY LOHAN BRONI HARVEYA WEINSTEINA!
To nie pierwszy raz, kiedy Lohan wywołuje kontrowersje w związku z tym tematem. W 2017 roku opublikowała video na którym mówi, że nie wierzy w winę Harveya Weinsteina i czuje się wobec niego bardzo źle. Lindsay wstawiła się także za producentem, tłumacząc, że nigdy nie zrobił jej nic złego, a robili razem wiele filmów.
Co sądzicie o najnowszych słowach Lindsay Lohan? Ma rację? A może w ogóle nie powinna się odzywać, skoro nie była ofiarą seksualnej przemocy?