Ubiegły tydzień był dla Lady Gagi bardzo trudny. W środowy wieczór, gdy jej pracownik wyszedł na spacer z jej trzema buldogami, nieznani mężczyźni zaatakowali go, postrzelili i porwali dwa z trzech czworonogów. Ryan Fisher z poważnymi obrażeniami trafił do szpitala, Lady Gaga wyznaczyła pół miliona dolarów nagrody za odnalezienie psów, a ich opiekun znalazł się pod opieką lekarzy.
Niespodziewanie kilka dni później na komendę policji zgłosiła się kobieta, która przyprowadziła zaginione zwierzęta. W toku śledztwa policjanci coraz bardziej przekonują się do wersji, według której porywacze w rzeczywistości nie wiedzieli, że mają do czynienia z psami Lady Gagi.
>> Psy Lady Gagi porwane PRZYPADKOWO? Porywacze nie wiedzieli, że należą do niej
- czytamy na Instagramie.
Od tego momentu, gdy sąsiedzi wylewali się z domów i restauracji do nas na chodniku, życie przybrało bardzo nagły i nieoczekiwany obrót.
- pisze dalej opiekun psów Lady Gagi.
Pracownik Lady Gagi zabiera głos
Teraz, prawie tydzień po całym zajściu, całą sprawę skomentował postrzelony pracownik Lady Gagi. Mężczyzna walczył w szpitalu o życie i przed nim jeszcze długa droga do odzyskania zdrowia. Fisher potwierdził wcześniejsze plotki, według których buldog o imieniu Asia, którego nie udało się porwać, wrócił na miejsce do krwawiącego opiekuna.
4 dni temu, gdy samochód odjechał, a z rany po postrzale lała się krew, anioł podbiegł i położył się obok mnie. Moje spanikowane krzyki uspokoiły się, gdy na nią spojrzałem, mimo że zauważyłem, że krew gromadząca się wokół jej maleńkiego ciała należała do mnie. Tuliłem Asię najlepiej, jak potrafiłem, podziękowałem jej za wszystkie niesamowite przygody, które razem przeżyliśmy, przeprosiłem, że nie mogę bronić jej braci, a potem postanowiłem, że nadal spróbuję ich ocalić… i siebie.
Ryan Fisher zwrócił się też do Lady Gagi:
Wasze dzieci wróciły, a rodzina jest cała… udało się! Okazałaś tak duże wsparcie przez cały ten kryzys zarówno mnie, jak i mojej rodzinie. Ale twoje wsparcie jako przyjaciela, pomimo własnej traumatycznej straty ze strony dzieci, było niezachwiane. Kocham Cię i dziękuję.
- czytamy.
Nadal dochodzę do siebie po bardzo bliskim spotkaniu ze śmiercią i odcinam się (w większości, to znaczy jestem człowiekiem) od narastającej historii medialnej. Napiszę i powiem więcej później, ale wdzięczność za całą miłość, którą czuję z tej planety, jest ogromna i intensywna. Czułem wasze uzdrawiające wsparcie! Dziękuję wam. Jestem pełen pokory i wdzięczny, że uwaga i skupienie ze strony policji wystarczyły, aby Koji i Gustav wrócili w bezpieczne miejsce, i wiem, że są oni zobowiązani do postawienia tych przestępców i potencjalnych morderców przed wymiarem sprawiedliwości. Jestem bardzo wdzięczny za wszystko, co nadal robicie.