Kto by pomyślał, że 93. gala rozdania Oscarów doprowadzi do prawdziwej wojny! Weronika Rosati i Kinga Rusin nie odpuszczają... I ku naszej uciesze wciąż prowadza swój konflikt publicznie - na Instagramie.
O początkach tej dramy przeczytacie w artykule poniżej. Tymczasem przejdźmy do najnowszych wydarzeń...
Weronika Rosati i Kinga Rusin nie odpuszczają
Po tym, jak Kinga Rusin po raz kolejny wyciągnęła na światło dzienne relację weroniki Rosati z przestępcą seksualnym, Harveyem Weinsteinem, aktorka zareagowała.
Zarzuciła Kindze Rusin, że w jej wykonaniu feministyczne slogany to wyłącznie puste słowa.
Na odpowiedź dziennikarki nie trzeba było długo czekać.
Kinga Rusin zwróciła także uwagę na "siostrzeństwo" w sytuacji, gdy Weronika Rosati w wywiadzie kilka dni temu wypominała jej sławetną relację z imprezy po Oscarach rok temu.
Zakończyła Kinga Rusin.
Myślicie, że Weronika Rosati jeszcze na to odpowie czy faktycznie wyręczą ją już prawnicy?
Jednak chodzi o prowokację. Celową strategię, polegającą na publicznym obrzuceniu błotem, by uruchomić lawiny hejtu. Prowokację do medialnego (na razie?) linczu.
Harvey Weinstein to skazany na karę więzienia drapieżnik seksualny, którego zdemaskowanie sprowokowało ruch #metoo. Jego przestępstwa i sposób działania są powszechnie znane.
Czytamy.
Dalej Weronika Rosati przypomina Kindze Rusin o odpowiedzialności za słowa. Zapowiada także odpowiedź w stosownym czasie i w innych okolicznościach. Możemy się więc domyślać, że faktycznie sprawa trafi do sądu. Na końcu Weronika Rosati ironicznie pyta - kobieta – kobiecie? Naprawdę?
Czy jako kobieta, matka córek wspierająca na wiele sposobów inne kobiety, mam jednocześnie przymykać oko, gdy to właśnie jakaś kobieta mnie atakuje i to publicznie? Nadstawiać policzek? Niedoczekanie.
Jeżeli ktoś mnie atakuje, nie patrzę na płeć. Siła kobiety polega na tym, że nie pozwoli sobie w kaszę dmuchać, nie da się ustawić w jakichś schematach społecznych czy środowiskowych oczekiwań, będzie walczyć o to, w co wierzy i o swoje dobre imię.
I ona mi będzie mówić o hejcie? I ona mi będzie teraz wywlekać hasło „nigdy nie będziesz szła sama” (przywłaszczając je sobie zresztą od Strajku Kobiet, choć w żadnym stopniu nie dotyczy ono jej sytuacji). Kto sieje wiatr, zbiera burze.