Kinga Rusin

i

Autor: WBF

Kinga Rusin o imprezie u Beyonce: "Naraziłam się wielu osobom w Los Angeles"

2020-02-13 17:16

Kinga Rusin naraziła się na falę krytyki, publikując obszerną relację z prywatnej imprezy u Beyonce i Jay'a Z, na której bawiła się z Adele, Rihanną, Leonardo DiCaprio i Bradley'em ooperem. Polska dziennikarka przyznaje, że liczy się z tym, iż może więcej nie zostać zaproszona na celebryckie party w Hollywood.

Kinga Rusin dość obszernie zrelacjonowała fanom prywatną imprezę u Beyonce i Jay'a Z, na któą została zaproszona w Los Angeles po oscarowej gali. Polska dziennikarka opublikowała zdjęcie z mocno odchudzoną Adele, przez co zapewniła sobie ogromny ruch na Instagramie. Jak sama przyznała, media z całego świata zaczęły pisać do niej z prośbą o wywiad.

Kinga Rusin przegięła, opisując prywatną imprezę?

Po oblężeniu, jakie przeszedł jej instagramowy profil, Kinga Rusin zdecydowała się zarchiwizować post ze zdjęciem Adele.

Kinga Rusin wziąć zbiera krytykę za to, że podzieliła się z fanami wrażeniami z imprezy. Zdaniem wielu internautów dziennikarka nie powinna była opisywać szczegółów party, wiedząc, że to jest prywatne i nie można na nim fotografować.

Rusin odpowiedziała na krytykę. Gwiazda odniosła się przy okazji do głosów, jakoby sama zmyśliła to, co opisała.

Siedzę przed komputerem w L.A. i zaśmiewam się z memów powstałych na kanwie mojej relacji. Tak, moje przygody były jak z bajki i są wręcz niewiarygodne. Sama mam ochotę te memy tworzyć. Ale najśmieszniejsze jest to, że to co opisałam jest prawdą. Życie tworzy niesamowite scenariusze. Nie wierzycie? Niech będzie, że mi się przyśniło, jeśli oczywiście lepiej się poczujecie.

- ironizuje Kinga Rusin i zaznacza, że opisując imprezę z gwiazdami nie złamała amerykańskiego prawa prasowego.

Bardzo mnie cieszy, że tak wielu cztelników portali plotkarskich tak gwałtownie zaczęło wyznawać umiłowanie do prywatności... celebrytów. A hejterzy zaczęli opowiadać o moralności. Cuda po prostu. Nagle mikro relacja z udziału w imprezie gwiazd wywołała dyskusję o tym co wolno, a czego nie wolno dziennikarzowi. Otóż spieszę z wyjaśnieniem, że kwestia ta jest mocniej uregulowana w Kalifornii niż w Polsce. Są to reguły surowe, ale w ich ramach dziennikarz może działać i zbierać informacje, materiały oraz je publikować. Dlatego bardzo ostrożnie pisałam tę relację insiderską, aby działać zgodnie z regułami.

Kinga Rusin przyznaje też, że relacja mogła zamknąć jej drzwi do podobnych przygód w przyszłości.

- dodaje.

To oczywiste, że osoby znane w ogóle nie chcą by na ich imprezach byli dziennikarze. I oczywiście, setki dziennikarzy (z kilkoma rozmawiałam) z całego świata marzyło, aby się dostać na tę imprezę. (...) Oczywiście naraziłam się wielu osobom w Los Angeles takim materiałem. Ale taka jest cena pisania tekstów insiderskich. I trzeba trochę odwagi. Dziennikarze cały czas wszystkim się narażają. Bardziej narażam się myśliwym czy Ministerstwu Środowiska. Więc na pewno nie będę się przejmować ewentualnym zakazem wstępu na imprezy w USA. A miłą nagrodą są zaproszenia udzielenia wywiadów w światowych telewizjach.

Wyświetl ten post na Instagramie.
Siedzę przed komputerem w L.A. i zaśmiewam się z memów powstałych na kanwie mojej relacji. Tak, moje przygody były jak z bajki i są wręcz niewiarygodne. Sama mam ochotę te memy tworzyć. Ale najśmieszniejsze jest to, że to co opisałam jest prawdą. Życie tworzy niesamowite scenariusze. Nie wierzycie? Niech będzie, że mi się przyśniło, jeśli oczywiście lepiej się poczujecie. Bardzo mnie cieszy, że tak wielu cztelników portali plotkarskich tak gwałtownie zaczęło wyznawać umiłowanie do prywatności... celebrytów. A hejterzy zaczęli opowiadać o moralności. Cuda po prostu. Nagle mikro relacja z udziału w imprezie gwiazd wywołała dyskusję o tym co wolno, a czego nie wolno dziennikarzowi. Otóż spieszę z wyjaśnieniem, że kwestia ta jest mocniej uregulowana w Kalifornii niż w Polsce. Są to reguły surowe, ale w ich ramach dziennikarz może działać i zbierać informacje, materiały oraz je publikować. Dlatego bardzo ostrożnie pisałam tę relację insiderską, aby działać zgodnie z regułami. Było to o tyle łatwe, że nie interesują mnie bardzo chronione intymne szczegóły relacji osobistych gwiazd showbiznesu, zasłyszane informacje prywatne, a tym bardziej ich przekazywanie (to robią brukowce). Przyjęłam w naturalny  sposób inny cel: postanowiłam oddać klimat imprezy głównie poprzez pokazanie moich własnych przeżyć, a nie cudzych. Nie wchodząc w dalsze wywody, wszystko jest zgodne z dziennikarskimi regułami gry w USA. To oczywiste, że osoby znane w ogóle nie chcą by na ich imprezach byli dziennikarze. I oczywiście, setki dziennikarzy (z kilkoma rozmawiałam) z całego świata marzyło, aby się dostać na tę imprezę. To wspaniałe, że mi się udało. Efektem tego była nie tylko cudowna noc, ale również super zdjęcie, które obiegło, jak się okazuje, cały świat. Oczywiście naraziłam się wielu osobom w Los Angeles takim materiałem. Ale taka jest cena pisania tekstów insiderskich. I trzeba trochę odwagi. Dziennikarze cały czas wszystkim się narażają. Bardziej narażam się myśliwym czy Ministerstwu Środowiska. Więc na pewno nie będę się przejmować ewentualnym zakazem wstępu na imprezy w USA. A miłą nagrodą są zaproszenia udzielenia wywiadów w światowych telewizjach. Post udostępniony przez Kinga Rusin- Official Profile (@kingarusin)