Kendall Jenner niczym prawdziwa biznesowa profesjonalistka sprawiła, że o jej współpracy z marką produkującą preparaty na trądzik mówili wszyscy. Gwiazda ogłosiła bowiem na swoim Twitterze, że ma dla fanów ogromnie ważną informację na temat swojego życia. Gdy już wszyscy śledzili z zapartym tchem jej profil, Kendall oznajmiła, że od teraz reklamuje kremy na pryszcze.
Reakcję internautów łatwo było przewidzieć - na Kendall Jenner wylała się fala krytyki. Celebrytka przyzwyczajona jednak do negatywnych głosów, dalej działa zgodnie z założeniami i opowiada o swoich problemach z pryszczami. Przekaz jest oczywiście jasny: życie z wypryskami jest okropne, ale dzięki używaniu odpowiednich kremów, można się ich pozbyć. Czy to na pewno dobry przekaz dla jej młodych fanek?
>> Rob Kardashian wraca do reality show! Rodzina znów będzie w komplecie
Kendall Jenner manipuluje młodymi fankami?
Oczywiście młodzieńczy trądzik to nic przyjemnego i nie powinno kogokolwiek dziwić, że nastolatki marzą o tym, by się go pozbyć - dla zdrowia i lepszego samopoczucia. Wmawianie im jednak, że pryszcze to życiowa tragedia i powód do płaczu, nie jest najlepszym, co może zrobić ich idolka.
Kendall Jenner tymczasem zamieściła na swoim Insta Story dwa zdjęcia sprzed lat, na których widać, że pod grubą warstwą makijażu, jeszcze jako nastolatka, gwiazda próbowała ukryć wypryski na twarzy. Do zdjęć dołączyła wymowny wpis:
Miałam 13 lat i codziennie biegłam zapłakana do domu, bo ludzie mogli patrzeć na moją skórę
Następne zdjęcie na Insta Story to już współczesna fotka z idealnie gładką twarzą, co ma zasugerować internautom, że Kendall Jenner "uratowana" została przez odpowiedni krem przeciwtrądzikowy. Internauci już od dawna twierdzą tymczasem, że gładka skóra Kendall to nie zasługa kremu, a zabiegów medycyny estetycznej.
Podoba Wam się taki sposób na promowanie produktu?