Keith Flint z The Prodigy popełnił samobójstwo w poniedziałek, 4.03.2019 roku w swoim domu w Anglii. Artysta powiesił się, bo nie mógł pogodzić się z rozpadem swojego małżeństwa z Mayumi Kai. Jak Wam donosiliśmy, wokalista legendarnej grupy krótko przed śmiercią błagał ukochaną, by do niego wróciła.
>> Keith Flint przed śmiercią błagał żonę, by do niego wróciła. Od miesięcy żyli w separacji
Załamanie po rozstaniu z żoną to jednak tylko jedna strona medalu, jeśli chodzi o stan psychiczny Flinta tuż przed śmiercią. Wiele wskazuje na to, że w ostatnim czasie Keith był w dobrym nastroju i w świetnej kondycji fizycznej. W maju 2019 miał rozpocząć trasę koncertową z The Prodigy po USA i intensywnie się do niej przygotowywał! Aż trudno uwierzyć, że taki człowiek postanowił targnąć się na swoje życie!
Luke Perry w 1. odc. Riverdale po jego śmierci. Ekipa ponownie składa hołd zmarłemu
Dwa dni przed samobójstwem Keith Flint wybrał się do pubu ze swoim osobistym trenerem. Wokalista ćwiczył bieganie, by mieć dobrą kondycję podczas zbliżającej się trasy koncertowej The Prodigy. Choć piosenkarz nie stronił od używek, osoby z jego otoczenia twierdzą, że bardzo odpowiedzialnie podchodził do swoich obowiązków i przed koncertami wprowadzał do swojego trybu życia duży rygor.
Tego wieczoru w pubie Keith Flint wypił ponoć kufel cydru, świętując pobity właśnie życiowy rekord w bieganiu na 5 kilometrów (21 minut, 22 sekundy).
Wcześniej Keith Flint i jego trener zjedli wspólnie obiad w restauracji. Tam również miał świetny humor. Świadkowie twierdzą, że muzyk dużo żartował i uśmiechał się. Pomógł nawet przypadkowemu chłopcu podnieść widelec z podłogi i wymienił kilka zdań z jego mamą.