O tym, że Karolina Gilon i Mateusz Świerczyński są parą, w mediach huczy od tygodni. Sami zainteresowani nie uciszają plotek, publikując zdjęcia z tych samych miejsc. Chyba nikt nie ma już wątpliwości, że coś jest na rzeczy. Sama Karolina, która o życiu prywatnym mówi raczej niewiele, na konferencji ramówkowej Polsatu uchyliła rąbka tajemnicy, sugerując, że "Love Island" okazało się projektem, za sprawą którego sama poznała kogoś na życie. Zapytana o to, czy kiedykolwiek jechała na plan z myślą, że ktoś wpadnie w oko, kategorycznie zaprzeczyła. Prowadząca format zasugerowała jednak, że to, co dzieje się po programie, jest już osobną kwestią.
Karolina Gilon potwierdza związek?
Karolina Gilon jest prowadzącą "Love Island" od 1. edycji. Przez ten czas przez format przewinęło się sporo singli. Prowadząca nigdy nie patrzyła na nich jednak jak na potencjalnych partnerów. Gwiazda TV sama zasugerowała natomiast, że co innego może dziać się w jej głowie już poza willą.
Jadąc na "Love Island", nigdy nie myślę o uczestnikach w taki sposób. Dla mnie to jest prosta zasada - jestem prowadzącą, a wyspiątka są dla siebie. Nigdy nie patrzę na mężczyzn w trakcie trwania programu na zasadzie potencjalnego partnera dla mnie. Nigdy tak nie było. Przenigdy. Ja wręcz mam wrażenie, że oddzielam się od nich na ten czas taką ścianą, że takie myśli nie przechodzą mi przez głowę, a to, co się dzieje po programie... Człowiek jest człowiekiem, uczucia są uczuciami i różne tam, wiesz, rzeczy chodzą po głowie - wyznała.
Zaskoczeni?