Jordyn Woods to ex przyjaciółka Kylie Jenner. I pewnie gdyby nie romans Jordyn z facetem Khloe Kardashian, dziewczyny nadal by się przyjaźniły. Teraz już raczej nie ma mowy o pojednaniu, bo Kylie ma nowe grono wiernych przyjaciółek, a Jordyn działa na własną rękę. Jak przystało na celebrytkę, która chce być na topie, Jordyn wrzuca na Insta zdjęcia na których chwali się swoją figurą i… ogromną pupą! Fotka z wczoraj robi ogromne wrażenie, fanom jednak od razu rzucił się w oczy pewien szczegół. Mianowicie pośladki Jordyn. Są bardzo duże i uniesione, dlatego internauci natychmiast zaczęli snuć podejrzenia, że celebrytka poddała się zabiegowi by mieć jak największą pupę. Fani podejrzewali ją o wykonanie jednego z najniebezpieczniejszych zabiegów tego rodzaju, czyli liftingu brazylijskiego. Na skutek zabiegu zmarło już kilka tysięcy osób a jeszcze więcej miało duże problemy zdrowotne. Dlaczego to takie niebezpieczne? Być może dlatego, że jest bardzo inwazyjne, ponieważ polega na tym, że wykonuje się liposukcję tłuszczu z okolic brzucha pacjenta a następnie wszczepia się go w pośladki.
MAMA JORDYN WOODS PRZERYWA MILCZENIE
O ile na falę krytyki i domysłów nad większymi pośladkami nie odpowiedziała sama zainteresowana czyli Jordyn o tyle jej mama chętnie wypowiedziała się na temat córki. Oczywiście nie trudno przypuszczać, że z zaangażowaniem broniła swojej pociechy, tłumacząc, że to żadna zasługa zabiegów a… geny! Czyżby?
„Jordyn jest moją córką, co oznacza, że ma moje geny. Są naturalne! Nikt nie wszczepiał sobie żadnych implantów w pośladki. To jedna z najbardziej szalonych rzeczy, które przeczytałam… skupiam się na ważnych rzeczach i dokonuje pozytywnych zmian”. – broniła córki Elizabeth Woods.
To prawda, że zarówno Jordyn jak i Elizabeth Woods nie mają naturalnie wątłej budowy ciała, ale patrząc na zdjęcie poniżej aż trudno uwierzyć, że obyło się bez ingerencji lekarza…