Johnny Depp żył w ostatnich miesiącach nadzieją na zwycięstwo w procesie sądowym, który mógłby choć w pewnym stopniu odbudować jego zniszczoną po rozwodzie z Amber Heard reputację. Aktor pozwał serwis The Sun za nazwanie go w jednym z artykułów "żonobijcą" i żądał zadośćuczynienia za zniesławienie. Niemal cały ten rok gwiazdor spędził ze swoimi prawnikami, szukając dowodów i świadków, którzy udowodniliby, że to nie on był w jego związku stroną przemocową.
Na początku listopada Johnny Depp przegrał jednak sprawę w Londynie. Sędzia uznał, że wobec pojawiających się dowodów serwis The Sun nie popełnił przewinienia, nazywając aktora "żonobijcą". Choć gwiazdor Piratów z Karaibów natychmiast otrzymał wsparcie fanów, zapowiedział apelację, a jego prawnicy uznali wyrok za absurdalny, nie udało mu się uniknąć konsekwencji.
>> Mads Mikkelsen zamiast Johnny'ego Deppa w Fantastycznych Zwierzętach 3. To już pewne!
Nie uważam, aby proponowane powody odwołania miały realne szanse powodzenia.
Johnny Depp pogrążony?
Teraz brytyjskie media donoszą jednak, że sąd odmówił Johnny'emu Deppowi prawa do odwołania się od ostatniego wyroku. Jednocześnie sędzia Sądu Najwyższego nakazał aktorowi wpłacenie 630 tysięcy funtów opłat prawnych na rzecz wydawcy The Sun, New Group Newspapers. Jak czytamy w Guardian, sędzia Justice Nicol stwierdził, że odwołanie od wyroku w przypadku Deppa nie ma sensu.
- stwierdził.
Jednocześnie sędzia pozostawił Johnny'emu Deppowi możliwość odwołania się do 7 grudnia 2020 roku bezpośrednio do sądu apelacyjnego o uchylenie wyroku.
Przypomnijmy, że podczas rozprawy sędzia Nicol uznał, że 12 z 14 przytaczanych sytuacji, w których Johnny Depp miał stosować wobec Amber Heard, rzeczywiście miały miejsce. Nicol powiedział na sali sądowej, że podczas trzech takich wydarzeń aktor stawiał Heard w sytuacji "obawy o jej życie".