Tegoroczne Oscary odbyły się w nocy z 12 na 13 marca. Galę poprowadził Jimmy Kimmel - amerykański prezenter telewizyjny, a także aktor i komik prowadzący swoje autorskie show.
Jednym z filmów nominowanych do nagrody był dramat komediowy "Duchy Inisherin" z Colinem Farrellem w roli głównej. Jedną z bohaterek była również oślica Jenny pochodząca z Irlandii, gdzie realizowano zdjęcia.
Ze zwierzęcia zrobili maskotkę. Oślica chciała zejść ze sceny
Ku zaskoczeniu wszystkich, w pewnym momencie gali, Jimmy Kimmel przyprowadził na scenę osiołka przypiętego do smyczy. Farrell i Gleeson zaczęli machać w jej stronę i przesyłać całusy. Gospodarz zapewniał, że była to Jenny, która wystąpiła u boku Colina. To oznaczałoby, że oślica musiała przebyć kilkunastogodzinną podróż przez ocean, aby na kilka chwil dać uciechę zgromadzonej publiczności. Byłoby to wielce nieodpowiedzialne ze strony organizatorów. Później jednak reżyser "Duchów Inisherin" w jednym z wywiadów powiedział, iż to nie była Jenny, a inny osiołek.
Nie zmienia to jednak faktu, że zwierzę zostało wykorzystane, jako rekwizyt, a obrońcy praw zwierząt mówią o znęcaniu się nad osłem. Głos zabrała Fundacja "Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva!"
Dziś w nocy odbyła się ceremonia wręczenia Oscarów, najbardziej znanych filmowych nagród na świecie - czytamy na stronie facebookowej fundacji. Nie możemy przejść obojętnie obok jednego zdarzenia, które miało miejsce podczas gali. (...) Ośliczka miała na sobie kamizelkę z napisem "Wsparcie emocjonalne", a goście byli zachęcani do przytulania zwierzęcia i traktowania jak maskotkę. Na nagraniu widać, że ośliczka jest przerażona i bardzo chce wyjść ze sceny... Nie zgadzamy się na wykorzystywanie zwierząt dla rozrywki i uciechy ludzi... - oznajmiła Fundacja.
Na ten temat wypowiedziała się również międzynarodowa organizacja, która działa na rzecz etycznego traktowania zwierząt - PETA.
Wstyd dla Jimmy'ego Kimmela i Oscarów za użycie tego osła jako rekwizytu. Oślica Jenny potrzebuje wsparcia emocjonalnego. Ona nie jest aktorką. wyobraź sobie stres, jaki odczuwa, gdy jest zmuszana do występu na scenie przed wielkim, roześmianym tłumem i mnóstwem świateł - napisała organizacja PETA na Twitterze.
Na krytyczne komentarze ludzi nie trzeba było długo czekać: "Zero empatii dla zwierząt i nawet jedna osoba z produkcji nie zareagowała masakra", "Co za głupota. Ludzie naprawdę nie mają wyobraźni i empatii!" - wypowiadają się internauci.