Ta sprawa ciągnie się już od połowy kwietnia i wygląda na to, że nieszybko się skończy... Równolegle do dochodzenia policji trwa śledztwo prasy. Na ile ich wyniki są podobne? To na razie ciężko stwierdzić.
Jedno jest pewne: noc z 12 na 13 kwietnia Jarosław Bieniuk i Sylwia Sz. spędzili wspólnie w jednym z sopockich hoteli. Tam - jak wynika z zeznań, a także ustaleń policjantów - była zażywana kokaina. Rano były piłkarz odwiózł fotomodelkę taksówką do domu. Co jeszcze wydarzyło się tamtej nocy? Tu już zgodności nie ma. Sylwia Sz. twierdzi, że Jarosław Bieniuk odurzył ją narkotykami i brutalnie zgwałcił. On z kolei utrzymuje, że podał kobiecie jedynie suplement diety na poprawę samopoczucia, a do żadnego gwałtu nie doszło.
Wersja Jarosława Bieniuka
Fakt twierdzi, że dotarł do informatora, związanego ze śledztwem. Ten podaje, że Jarosław Bieniuk zeznał, iż kokaina znaleziona w apartamencie hotelowym należała do Sylwii Sz. Kobieta miała przynieść ją ze sobą, wraz ze słomką do wciągania narkotyku. Fotomodelka, według rzekomych zeznań sportowca, poczęstowała go kokainą, a on nie odmówił. Kiedy impreza zrobiła się za głośna, do drzwi pokoju zapukał personel hotelu. Wtedy ponoć Bieniuk wyniósł narkotyki do łazienki, jednak ich konsumpcja nie zakończyła się. Według przytaczanych zeznań Bieniuka, trudno powiedzieć, ile razy uczestnicy domówki tej nocy narkotyzowali się.
Jarosław Bieniuk zeznał też podobno śledczym, że nagrał film z udziałem Sylwii Sz., bo ta zaczęła dziwnie się zachowywać. Podobno zamykała się w łazience, wydawała osobliwe dźwięki. Partner nieżyjącej Anny Przybylskiej miał przyłapać kobietę na wpychaniu sobie do ust papieru toaletowego.
Wersja Sylwii Sz.
Jak czytamy w tabloidzie, rzekoma ofiara gwałtu zarzeka się, że narkotyki nie należały do niej. Kiedy przyszła, miały być już w pokoju hotelowym, który wynajął Jarosław Bieniuk. To właśnie on miał częstować swoich gości narkotykami.
Kobieta wyjaśnia też, że uciekła do łazienki, kiedy Bieniuk rozwiązał ją. Papier do ust wpychała ponoć, by wywołać wymioty, bo czuła się źle po narkotykach. Nie wiedziała, że mężczyzna nagrywa ją.
Nagie zdjęcia Sylwii Sz. w telefonie Bieniuka?
Fakt podaje, że Jarosław Bieniuk miał też w swoim telefonie pikantne zdjęcia Sylwii Sz., w tym jedno nagie. On powiedział ponoć policji, że większość z fotek była dostępna na jej Instagramie, a to jedno prawdopodobnie pochodzi z jej telefonu. Ona zaś miała powiedzieć, że żadnych zdjęć Bieniukowi nie wysyłała, a to, że je posiadał (według niej mógł dostać je od jej byłego chłopaka), świadczy o tym, iż od początku miał wobec niej złe zamiary.

i