Z pewnością wielu mężczyzn zazdrości Jake’owi Gyllenhaal’owi odegrania z Jennifer Aniston intymnych scen. Jednak on sam nie do końca jest z tego zadowolony. Po dwudziestu latach aktor zdecydował się ostudzić entuzjazm fanów i zdradził, jak naprawdę wyglądało kręcenie gorących scen.
W najnowszym wywiadzie w programie „The Howard Stern Show", Jake odniósł się do scen seksu, jakie odgrywał z Jennifer Aniston na planie filmu „Życiowe rozterki”. I choć z pewnością wiele osób uważa, że to spełnienie najskrytszych marzeń, to Gyllenhaal ma odmienne zdanie. Współpracę z aktorką na tym polu porównał do… tortur!
Kręcenie tych scen to były tortury. To znaczy… Daj spokój! Sceny miłosne są niezręczne, ponieważ ogląda cię może 30 lub nawet 50 osób. To mnie nie podnieca. To dziwne, wszystko jest robione mechanicznie. Możesz się w to włączyć, ale to jest, jak scena walki, musisz się wpasować w choreografię.
- zdradził aktor.
Zaskoczeni?
Polecany artykuł: