Choć twórczość Blanki Lipińskiej do dzieł wysokich lotów nie należy, tak wszystko na pewno okazało się bardzo dobrym biznesem. Autorka na swoje konto przyjęła niemałą sumkę za same książki, a ekranizacja pierwszej części 365 dni była doskonałym posunięciem biznesowym. Po światowym sukcesie produkcji (mówimy o sukcesie mierzonym w liczbie oglądających) przyszła pora na drugą część z trylogii 365 dni - ten dzień. I tu już sprawy w swoje ręce wziął Netflix.
365 dni - ten dzień Netflix
Blanka Lipińska nie ukrywała, że tym razem współpraca wyglądała z goła inaczej. Przyznała, że w przeciwieństwie do pracy nad pierwszą częścią ekranizacji, tym razem nie była aż tak decyzyjna. To Netflix decydował o tym, jak będzie wyglądać ostateczna wersja filmu. Jeszcze dwa lata temu ekranizacja 365 dni była dla Blanki Lipińskiej "dzieckiem". Co wpłynęło na to, że drugie "dziecko" oddała pod opiekę gigantowi stremingowemu? Nikogo chyba nie zdziwi, że pieniądze. Dziennikarz Pudelka zapytał więc autorkę trylogii o to, ile dostała za współpracę z Netflixem.
Współpraca z Netfliksem przede wszystkim spowodowała, że jestem mądrzejsza. A to, ile pieniędzy zarobiłam, i tak się nikt nigdy nie dowie, nie zamierzam się tym chwalić. Mam nadzieję, że media nie będą mnie umieszczały w rankingach, bo później są tylko pytania o to, a ja nikomu do portfela ani w gacie nie zaglądam, i nie życzę sobie, że ktokolwiek robił to mnie - mów Blanka Lipińska.
Polecany artykuł: