Jednym z najważniejszych dla Harry'ego Stylesa zadań w ostatnim czasie była walka o rolę Elvisa Presley'a w nowej produkcji Buza Luhrmanna. Według doniesień medialnych wokalista One Direction bardzo spodobał się reżyserowi i dotarł do ostatnich etapów castingów. Ostatecznie jednak musiał uznać wyższość Austina Butlera, który został zaangażowany do produkcji zamiast niego.
Część fanów piosenkarza nie kryła w sieci zawodu z powodu straconej roli. Wiadomo bowiem, że Harry Styles od dawna próbuje znaleźć swoje miejsce w świecie filmowym, a rola Elvisa Presley'a byłaby w tym bardzo pomocna.
Harry Styles czeka na rolę dla siebie
Tymczasem sam Harry Styles nie rozpacza. Okazuje się, że muzyk z dużym dystansem podchodził do wizji wcielenia się w króla rock'n'rolla - wszystko z powodu świadomości, jak wielką ikoną był Elvis Presley. Czy rola mogłaby go przerosnąć?
Czuję, że jeśli nie jestem do czegoś odpowiednią osobą, to lepiej dla nas obojga, że tego nie robię, prawda? Elvis był dla mnie ikoną, gdy dorastałem. Było w nim coś niemal sakralnego, tak jakbym właściwie nie chciał tego dotykać. Skończyłem, wchodząc w to trochę i nie byłem zawiedziony.
- powiedział Harry Styles w ostatnim wywiadzie dla magazynu The Face. Piosenkarz potwierdził też, że odrzucił rolę księcia Erica w Małej Syrence, ponieważ praca ta pokrywałaby się z jego planami muzycznymi - a jak wszyscy wiemy, Harry Styles przygotowuje się już intensywnie do wydania drugiej płyty.
Czekacie, aż będziecie mogli zobaczyć go w jakimś filmie?