O sprawie opowiedziała ostatnio Joanna Zakrzewska, jedna z aktorek biorących udział w popularnej niegdyś produkcji TVN. Policjantka przyznała, że cały czas grupa osób związanych z "W11 - Wydziałem Śledczym" toczy sądową batalię o tantiemy, które wynoszą łącznie kilkanaście milionów złotych.
Aktorzy "W11" walczą o tantiemy
W rozmowie z serwisem "Plejada" Zakrzewska (znana wcześniej jako Czechowska) potwierdziła, że osiem osób z ekipy popularnego paradokumentu zdecydowało się wejść z telewizją TVN na drogę sądową. Osoby, które tego nie zrobiły, otrzymały ofertę udziału w kolejnej produkcji tego typu - "Detektywach".
Spór dotyczy tantiem, które aktorzy powinni otrzymać od Związku Artystów Scen Polskich na podstawie ryczałtu wypłacanego przez telewizję. Łączna kwota za program nadawany w czasie największej oglądalności (tzw. prime time) wynosi aż 17 mln złotych.
"Interesujące jest to, że ZASP nie chciał nam wypłacić tych pieniędzy, pomimo tego, że ma spory procent za pośrednictwo. [...] Po prostu powinni wypłacić nam dużo więcej pieniędzy, bo nasz program był w primetime przez 10 lat. Nie mieliśmy z tego ani złotówki. Tantiemy dostawali wszyscy, łącznie z producentką, montażystami, reżyserami itd. Wszyscy je dostawali, tylko nie my, grający w serialu. A to były jeszcze czasy, kiedy ludzie oglądali telewizję i TVN trochę na tym zarobił" - opowiedziała Zakrzewska.
"To nam się należy prawnie"
Pierwszy polski program typu docu-crime przestał być produkowany w 2014 roku, wraz z wygaśnięciem licencji. Wtedy też otrzymał drugą Telekamerę. Joanna Zakrzewska wspomniała okres zakończenia programu i otrzymania od widzów nagrody.
Zobacz też: Beata Tyszkiewicz jasno o nowej ekranizacji "Lalki". "Ja nie kibicuję"
"Okoliczności były takie, że poszliśmy do sądu. Oni decyzję o zakończeniu serialu tłumaczyli spadkiem oglądalności. Jakby to prześledzić, to nie spadła na tyle znacząco — po prostu zaczął się czas internetu, ale te wyniki i tak były nieporównywalne do dzisiejszych. Nie pracowaliśmy już w TVN-ie, ale jeszcze dostaliśmy Telekamerę od widzów, to też świadczyło o ich sympatii do nas. Teraz może komuś z boku wydaje się, że "starym gwiazdom telewizji się w głowach poprzewracało", a w rzeczywistości my nie upominamy się o nic innego niż to, co się nam należy prawnie" - powiedziała.