Spis treści
- Måns Zelmerlöw we łzach zniknął z widoku
- Gwiazdor gorzko o jury, wbił też szpilę zwycięzcom
- Fani o Zelmerlöwie: "narcyz"
- Eurowizja 2025: szwedzcy artyści nie umieją przegrywać?
Finał szwedzkich preselekcji Melodifestivalen zakończył się sukcesem zespołu KAJ z piosenką "Bara bada bastu". Wbrew typowaniom biletu na Eurowizję nie zdobył jej były zwycięzca, Måns Zelmerlöw. Wykonawca hitu "Heroes" nie kryje się z rozczarowaniem, ale jego zachowanie i wypowiedzi po konkursie wywołały kontrowersje.
Måns Zelmerlöw we łzach zniknął z widoku
Po ogłoszeniu wyników i przegranej o zaledwie 7 punktów, piosenkarz w emocjach szybko wyszedł z konkursowej areny. Tabloidy uchwyciły, jak przebrany w dres Zelmerlöw opuścił halę. Widocznie rozczarowany wokalista spóźnił się potem na konferencję prasową i szybko z niej wyszedł, zakrywając twarz i odmawiając rozmów. Wyjście po angielsku z imprezy, a przede wszystkim wypowiedzi zdobywcy drugiego miejsca wywołały swoistą burzę w prasie.
Polecany artykuł:
Gwiazdor gorzko o jury, wbił też szpilę zwycięzcom
Choć w głosowaniu międzynarodowego jury za numer "Revolution" zdobył o 2 punkty więcej od rywali, w rozmowie z dziennikiem "Expressen" wyraził zdziwienie, że KAJ zyskali tak duże poparcie. "Myślałem, że jury jest po to, by upewnić się, że zwycięzca będzie opłacalny na Eurowizji. W maju zobaczymy, czy dokonało dobrego wyboru. Czy to będzie tak opłacalne jak 'Revolution'" - powiedział, wymigując się od kolejnych pytań. Stwierdził, że lubi chłopaków z KAJ, ale "nie może konkurować z komediantami". Nie chciał też ocenić ich szans na Eurowizji.
Fani zarzucają wykonawcy to, że wygraną uważał za formalność i czuł się lepszy od konkurencji, przez co nie umie przyjąć drugiego miejsca z klasą. Warto dodać, że widzowie pozbawili go już zwycięstwa podczas preselekcji w 2009 roku, a pomimo wygranej na Eurowizji 2015 - również wtedy nie zajął pierwszego miejsca według międzynarodowej publiki.
Fani o Zelmerlöwie: "narcyz"
Komentarze na eurowizyjnych grupach oraz stronach największych szwedzkich mediów nie są pochlebne wobec artysty. Już wcześniej zarzucano mu zbyt dużą pewność siebie i przewidywalność w piosence oraz występie.
"Jeśli najlepsze, co Szwecja ma do zaoferowania to Måns, to nic dziwnego, że zamiast tego wybieramy Norwegów i fińskich Szwedów. Nie umie przegrywać" - czytamy na facebookowym profilu "Aftonbladet".
"Rozumiem jego rozczarowanie. Jednocześnie nie ma nic gorszego niż ktoś, kto nie umie przegrać" - pisze inny widz.
"Chyba oczekiwał, że jury zapewni mu wygraną za wszelką cenę" - sugerują fani na Instagramie.
"Nie mogę uwierzyć, że taki z niego narcyz. Nie podobało mi się "Revolution", ale miałem o nim dobre zdanie. Teraz, po przeczytaniu wszystkiego, co powiedział, nie umiem go już uszanować" - napisał fan Eurowizji, którego komentarz polubiło kilkaset osób.
Zobacz też: Wielki sukces Justyny Steczkowskiej. Pokonała nawet zwycięzców poprzednich edycji Eurowizji
Eurowizja 2025: szwedzcy artyści nie umieją przegrywać?
Nie tylko Zelmerlöw zebrał krytykę za swoje komentarze o faworytach widowni. John Lundvik, który reprezentował Szwecję na Eurowizji 2019, powiedział, że poziom konkursu spadł przez media społecznościowe i z tego względu "wygrała piosenka z TikToka". Startujący po raz czwarty w ciągu ośmiu lat artysta liczył na wygraną, a teraz nie zamierza się już starać o ponowne reprezentowanie Szwecji.
Klara Hammarström, obecna w stawce po raz czwarty w ciągu sześciu lat, uznała swoje czwarte miejsce za... wynik dyskryminacji kobiet - podium przypadło samym mężczyznom. O preselekcjach powiedziała "it's a man's world", ignorując fakt, że tegoroczny finał liczył najwięcej kobiet od 16 lat, a panie wygrały go w latach 2020, 2022 i 2023.
Z kolei wokalista Erik Segerstedt dziwi się, że szwedzka publika drugi raz z rzędu wybrała obcokrajowców. Ostatnimi reprezentantami kraju byli bliźniacy Marcus i Martinus z Norwegii. "Może za rok wyślemy Duńczyków?" - zastanawia się w wywiadzie.