Gwiazdy

Gwiazda "M jak miłość" zszokowana cenami nad Bałtykiem. "To naprawdę jest przesada"

Choć sezon wakacyjny już się zakończył, to nad polskim morzem ceny wcale nie spadły. Boleśnie o tym przekonała się niedawno aktorka Alicja Ostolska, którą widzowie doskonale znają z hitowego serialu Telewizji Polskiej "M jak miłość". Aktorka, która zaplanowała spontaniczny wypad nad morze, nie kryła oburzenie.

Wakacje już dobiegły końca, uczniowie wrócili do szkolnych ławek, a studenci już niebawem ponownie zasiądą w salach wykładowych. Mogłoby się wydawać, że szczyt sezonu turystycznego jest już dawno za nami. Okazuje się, że w przypadku niektórych nadmorskich miejscowości mniejsza liczba turystów wcale nie sprawiła, że ceny w kurortach spadły. Zatrważające historie na temat wygórowanych cen w hotelach czy restauracjach krążą od dawna, a słynne "paragony grozy" już chyba dla nikogo nie są wielkim zaskoczeniem. Najwięcej należy wydać oczywiście nad polskim morzem oraz w górach. O tym, jak wysokie ceny obowiązują nad Bałtykiem, przekonała się niedawno na własnej skórze aktorka Alicja Ostolska.

PARAGONY GROZY nad polskim morzem?! #EwelinaPyta

Gwiazda "M jak miłość" oburzona cenami w nadmorskim kurorcie

Alicja Ostolska widzom jest doskonale znana dzięki roli Ali Wrońskiej, w którą wciela się w hicie Telewizji Polskiej "M jak miłość" od 2019 roku. Aktorka postanowiła skorzystać z końca turystycznego sezonu i wybrał się na krótki odpoczynek do popularnej nadmorskiej miejscowości - Krynicy Morskiej. Ostolska nie rezerwowała noclegu z wyprzedzeniem, licząc, że poza sezonem z łatwością uda jej się znaleźć miejsce w hotelu. Aktorka nie kryła zaskoczenia, kiedy dowiedziała się, jak kształtują się ceny za jedną noc.

Mam dosłownie ze 120 numerów wybranych i nigdzie nic nie znalazłam. Cena za taki zwykły pensjonat to było około 1500, a nawet 2500 złotych za pokój na jedną noc. Cudownie. Znalazłam ostatecznie coś, dosłownie jakiś taki hotel, no nie wiem, z 40 kilometrów od Gdyni, coś takiego, w dół oczywiście - relacjonowała na TikToku.

Jeszcze większe oburzenie aktorki wywołały ceny jedzenia. Okazuje się, że wcale nie trzeba iść do drogiej restauracji, aby za posiłek nad morzem zapłacić krocie.

Pizza w takiej budce na chodniku kosztowała 68 złotych, 32 centymetry. Mówię: okej, no trudno, biorę. Lecimy dalej - idę na gofra, 30 złotych gofry z bitą śmietaną. Cola w knajpie, pół litra, 17 złotych. No po prostu się załamałam. (...) Sobie myślę, Boże, czy ja tak mało zarabiam, że ja po prostu nie mam na to kasy? Bo stwierdziłam, że wybiorę się tak na luzie, nic nie odkładałam. Myślałam, że będzie fajnie, a nie było. (...) Sorry, ale zestaw z rybą, frytkami i surówką za 100 złotych to naprawdę jest przesada - dodała wyraźnie wzburzona aktorka.

Listen on Spreaker.