Gosia Andrzejewicz/Andrzejczuk należy do tej ligi gwiazd, które muszą uciekać się do podkradania tekstów piosenek, które osiągnęły już sukces, by zrobić furorę na swoich pseudo koncercikach. Okazuje się, że kawałek Uratuj mnie jest żywą kopią hitu niemieckiej formacji Tokio Hotel. Wazzzup rozumie, że tonący brzytwy się chwyta, ale Andrzejczuk mogłaby pokusić się chociaż o zmianę dwóch wyrazów w tekście! Pewnie synonim to dla niej trudne słowo... Po tym jak cała sprawa wyszła na jaw, Gosia w udzielanych wywiadach pewnie skomentuje ją krótko i standardowo To jakiś spisek przeciwko mojej osobie. I pewnie wyrzuci kolejną niczemu winną jedenastoletnią fankę ze swojego klubu. Tylko, że wtedy będzie musiała być niczym kawa dwa w jednym - i gwiazdą i swoją fanką, bo nie sądzimy, żeby ktoś ostał się w jej Gosiomaniakowych szeregach...
(mon)
Gosia nie samosia
2008-11-20
9:12
Musi kraść żeby zarobić