Jak Wam pisaliśmy, w piątek, 22.11.2019, w domu French Montany pojawiła się policja, która z kolei wezwała pogotowie. Raper bowiem skarżył się na nudności, ból brzucha i kłopoty z sercem. Początkowo niejasne było, dlaczego funkcjonariusze trafili do jego posiadłości. Miało chodzić o podejrzenie kradzieży, które szybko okazało się fałszywe.
Dziś amerykański serwis TMZ ujawnia znacznie więcej szczegółów.
French Montana pod wpływem? Co naprawdę działo się w jego domu?
Otóż policja wpadła do domu French Montany znienacka i zakuła kilka osób w kajdanki, podejrzewając je o włamanie i próbę obrabowania artysty. Okazało się, że na numer alarmowy zadzwonił sąsiad rapera, sądząc, że w jego posiadłości dzieje się coś niedobrego. Szybko ustalono, że ludzie w domu Frencha to jego koledzy i współpracownicy, a sam celebryta śpi na piętrze, w swojej sypialni, bo źle czuł się tego dnia.
Policjanci postanowili obudzić rapera. Ten był tak zaskoczony obecnością ludzi w mundurach w swojej sypialni, że zaczął krzyczeć i przewrócił się. Wtedy funkcjonariuszka zadzwoniła po pogotowie. W mediach pojawiło się nagranie jej rozmowy z dyspozytorką ambulansu. Słychać w nim, jak policjantka używa słowa "odurzony" w odniesieniu do artysty.
W rzeczywistości French Montana był ponoć trzeźwy, a jego dziwne zachowanie wynikało z nagłego obudzenia i zaskoczenia obecnością policji. Dodatkowo muzyk rzeczywiście źle się czuł. W szpitalu lekarze poddali byłego chłopaka Khloe Kardashian szeregowi badań, by ustalić przyczyny problemów z sercem i żołądkiem.