Fani zarzucają Mai Bohosiewicz promowanie niewolnictwa i wyzysk. "Nie czuję się w żaden sposób winna"

Maja Bohosiewicz jako osoba publiczna, pozostaje w stałym kontakcie z internautami. Zdarza się, że dostaje wiadomości, w których słyszy niepochlebne opinie na swój temat i komentarze dotyczące swoich wypowiedzi oraz życia prywatnego. Tym razem uznała, że użytkownicy Instagrama przesadzili i postanowiła zamieścić w social mediach obszerny wpis na temat oskarżeń kierowanych w jej stronę.

Fani Mai Bohosiewicz nie mają litości

Maja Bohosiewicz jest osobą, którą fascynują zagraniczne podróże. Jej ukochanym miejscem na Ziemi jest Dubaj, który regularnie odwiedza wraz z rodziną, a na Instagramie zamieszcza liczne zdjęcia z arabskiego kraju. Od internautów usłyszała, że poprzez tę podróż i zachwyt nad Emiratami, promuje niewolnictwo i nierówności społeczne.

Ludzie zawsze mają z czymś problem. Jak polecę na Zanzibar to promuję obrzezanie kobiet. Jak polecę do Azji to wyzysk Birmańczyków i prostytucję nieletnich. Jak polecę do Stanów to tanią siłę roboczą z Meksyku. A jak jestem w ZEA to promuję współczesne niewolnictwo i nierówności społeczne.

Maja zaapelowała do swoich obserwatorów

Dla Mai miarka się przebrała, ponieważ to już nie pierwszy raz, kiedy musiała czytać takie wypowiedzi. Zirytowana, zaapelowała do wszystkich.

Kochani, drodzy. Możecie mnie wszyscy pocałować w środek nosa. Dopóki to nie ja zatrudniam ludzi za minimalne pensje, nie ja kupuję godziny z 16-letnią prostytutką, i nie ja rozkazuje nosić hijab swojej córce, to proszę – pozostawcie moje podróże mojemu własnemu sumieniu. Na dzień dzisiejszy, nie czuję się w żaden sposób winna.

Maja nie bierze na barki całego zła tego świata, ponieważ to nie ona jest temu winna. Nie można kogoś ganić za chęć poznawania świata. Aktorka napisała również, że żaden kraj nie jest idealny, a świat z reguły jest niesprawiedliwy – „wskażcie mi jedną krainę geograficzną, w której nie dzieje się żadnego rodzaju wyzysk, prześladowanie, nie została zbudowana na krwi…” – dopisała na koniec, aby internauci mogli sami wyciągnąć wnioski.