Spis treści
17 grudnia 2024 roku media obiegła tragiczna wiadomość — w wieku zaledwie 35 lat zmarła Ewelina Ślotała, pisarka, projektantka wnętrz i prawniczka, znana z bezkompromisowej serii powieści obyczajowych „Tajemnice Konstancina”. Przyczyną śmierci był krwotok wewnętrzny, o czym poinformowała jej matka, pani Wanda.
Od tamtego momentu minęło już ponad pół roku, ale pewien szczegół dopiero dziś zaczyna przyciągać uwagę — ostatni maszynopis, który Ślotała ukończyła kilka tygodni przed śmiercią i oddała właśnie swojej mamie. Co zawierał ten dokument?
Ewelina Ślotała zostawiła po sobie najbardziej osobistą książkę
Maszynopis zatytułowany „Mężczyźni Konstancina” to ostatni tom bestsellerowego cyklu Ślotały. Jak ujawniło wydawnictwo Prószyński Media, powieść była gotowa na długo przed planowaną premierą i przeleżała kilka miesięcy w prywatnym archiwum pani Wandy. To właśnie jej pisarka powierzyła dokument do przechowania — jakby przewidując, że nie zdąży już samodzielnie dopilnować jego wydania.
Według zapowiedzi wydawnictwa, które w końcu ogłosiło premierę na 22 kwietnia 2025 roku, to najbardziej odważna i bezkompromisowa książka Eweliny Ślotały. Opowiada o tytułowych mężczyznach Konstancina – wychowanych na liderów, nauczonych wygrywać, dominować i sięgać po wszystko bez względu na koszty. Książka ma obnażać mechanizmy siły, wpływów i przemocy psychicznej w wyższych sferach.
Czy to możliwe, że właśnie zawartość tego maszynopisu była dla Ślotały tak niebezpieczna, że zdecydowała się go ukryć? Oddać w zaufane ręce? Czy przeczuwała, że jej życie wkrótce się zmieni – lub skończy?
Ewelina Ślotała żyła w lęku
Ewelina Ślotała łączyła wiele ról — była prawniczką pomagającą ofiarom przemocy domowej, luksusową projektantką wnętrz oraz autorką powieści demaskujących patologie polskich elit. W rozmowach z mediami jej matka opowiadała o zmaganiach córki z depresją, lękami i ogromną presją społeczną. Ślotała znajdowała się także w centrum konfliktu z byłym mężem – walczyła o dziecko, mierzyła się z medialnymi oskarżeniami i, jak ujawnił detektyw Krzysztof Rutkowski, obawiała się o swoje życie.
Ostatnio powiedziała, że próbują zrobić z niej wariatkę i odebrać jej dziecko. To bardzo wpływowe osoby z otoczenia jej byłego męża
- mówił Rutkowski, dodając, że Ślotała przesyłała mu zdjęcia swojej pobitej twarzy.
W tym kontekście oddanie maszynopisu matce nie było przypadkowe. Dla pisarki mogło to być zabezpieczenie – nie tylko twórczości, ale i swojej prawdy.