Ewa Chodakowska od lat motywuje kobiety i zachęca je do regularnej aktywności fizycznej. Na Instagramie śledzi ją prawie 2 miliony osób. To tam znaleźć można mnóstwo jej idealnych fotek. Ale czy faktycznie wirtualna rzeczywistość pokrywa się z tą prawdziwą? No niekoniecznie.
Najnowszy post trenerki świetnie temu dowodzi. Ewa postanowiła pokazać, że nawet ona nie jest idealna. Choć ciało trenerki zachwyca, ma na sobie sporo blizn. We wpisie nawiązała nie tylko do dzieciństwa, które pozostawiło po sobie sporo szram, ale także do kultu poprawiania zdjęć by wpisać się kanony rynku.
Pamiętam jak dziś mój szok, kiedy po raz pierwszy zobaczyłam swoje zdjęcia do jednego z magazynów kobiecych.. po POSTPRODUKCJI
Złapałam za telefon:ODDAJCIE MI MOJE MIĘŚNIE..
Usłyszałam: ale wiesz.. my chciałyśmy, żeby było tak BARDZIEJ KOBIECO...
Na chwile mnie zmroziło..
Hej! Ale KOBIECOŚĆ JEST W GŁOWIE..na swoje ciało pracuje całe życie..i chce je widzieć TAKIM JAKIM JEST!
Proszę tez, żeby moja blizna po wyrostku wróciła na miejsce..
Ale wiesz - usłyszałam - te zdjęcia muszą być ESTETYCZNE.. takie są wymogi rynku..
Moje blizny 10 lat temu nie wpisywały się w wymogi rynku, BYŁY NIEESTETYCZNE..a mięśnie były niekobiece..
- pisała. W dalszej części obszernego postu, zdradziła skąd u niej tyle blizn. Jak się okazuje wiele z nich to pamiątki po czasach, gdy była dzieckiem. Ewa od zawsze miała mnóstwo energii…
Mam całe nogi w bliznach..To pamiątki z dzieciństwa na drzewach, trzepakach, rowerze, wakacjach na wsi..
Zawsze chodziłam tam,gdzie nie było wolno..
Te blizny to część mojej osobowości..mojego buntu.. mojej siły..
- brzmiał fragment opisu.
Dodatkowo Chodakowska zdecydowała się na dołączenie czterech zdjęć, na których widać jej nieidealne ciało. Trenerka pokazała również kawałek twarzy bez grama makijażu.
Brawo!