Już na początku maja reprezentanci 37 krajów zaprezentują swoje utwory na estradzie Malmö Arena w Szwecji. Pierwszy półfinał zaplanowano na 7 maja. Tego właśnie dnia usłyszymy po raz pierwszy, i miejmy nadzieję nie ostatni, utwór "The Tower" w wykonaniu Luny, która wygrała krajowe preselekcje. Drugi półfinał odbędzie się 9 maja, a wyłonieni po obu koncertach artyści wystąpią podczas wielkiego finału, który odbędzie się w sobotę 11 maja. Organizatorzy tegorocznego konkursu niemalże od samego początku mierzą się z ogromną falą krytyki. Wszystko za sprawą dopuszczenia do udziału w 68. Konkursie Piosenki Eurowizji reprezentantki Izraela.
Eurowizja 2024. Artyści i fani wzywają do bojkotu
Izrael w Eurowizji bierze udział od dekad. Na swoim koncie mają także cztery wygrane, w tym ostatnią z 2018 roku. Jednak zakrojone na szeroką skalę działania zbrojne w Strefie Gazy, które rozpoczęły się w październiku ubiegłego roku, sprawiły, że zarówno artyści, jak i fani konkursu zaczęli nawoływać do bojkotu. Ponad tysiąc artystów z krajów Skandynawskich wystosowało pismo do organizatorów i żądają, aby Europejska Unia Nadawców (EBU) usunęła Izrael z listy uczestników konkursu, wskazując, że na taki krok zdecydowano się w 2022 roku w przypadku Rosji, która brutalnie zaatakowała Ukrainę.
Eurowizja 2024 - co z występem Izraela?
W ubiegłym miesiącu prezydent Izraela — Izaac Herzog interweniował w sprawie zmiany tekstu piosenki "October Rain", którą ma wykonać Eden Golan. Według EBU utwór łamał "zasadę neutralności politycznej", ponieważ niektóre fragmenty utworu miały nawiązywać do ataków Hamasu na Strefę Gazy. Wówczas Izraelowi zostało postawione ultimatum, a w przypadku jego niespełnienia, reprezentantka tego kraju zostałaby wykluczona z udziału w konkursie. Autorzy piosenki dostosowali się do wytycznych i ostatecznie potwierdzono, że kraj ten wystąpi w Malmö. Decyzja ta spotkała się z ogromną falą krytyki. Na niespełna miesiąc przed rozpoczęciem konkursu Europejska Unia Nadawców wystosowała oświadczenie w sprawie udziału Izraela w konkursie.
Europejska Unia Nadawców dostrzega silne emocje, jakie wywołał tegoroczny Konkurs Piosenki Eurowizji oraz intensywną debatę wywołaną włączeniem izraelskiego zgłoszenia. Rozumiemy, że ludzie będą chcieli angażować się w dyskusję i wyrażać swoje utarte przekonania na ten temat. Wszyscy zostaliśmy dotknięci obrazami, historiami i niewyobrażalnym cierpieniem tych w Izraelu i Strefie Gazy. Chcemy jednak odnieść się do obaw i dyskusji wokół tej sytuacji, zwłaszcza kampanii w mediach społecznościowych, wycelowanych w niektórych uczestniczących artystów. […] Podczas gdy silnie wspieramy wolność słowa i prawo do wyrażania własnej opinii w demokratycznym społeczeństwie, mocno sprzeciwiamy się jakimkolwiek formom przemocy online, mowy nienawiści i prześladowań wycelowanych w artystów lub inne osoby związane z konkursem. Jest to nieakceptowalne i zupełnie niesprawiedliwe, gdyż artyści nie mają żadnego wpływu na tę decyzję - brzmi fragment oświadczenia.
Organizatorzy poinformowali, że już wcześniej wyjaśnili powody włączenia KAN oraz różnice między nim jako niezależnym nadawcą a poprzednimi uczestnikami, którzy zostali wykluczeni. Jednocześnie zapewnili, że dołożą wszelkich starań, aby konkurs odbył się w warunkach bezpiecznych zarówno dla artystów, jak i fanów Eurowizji. Pod oświadczeniem, które EBU zamieściła na Instagramie, nie brakuje komentarzy internautów, którzy nie mogą się pogodzić z faktem, że Izrael zostanie jednak dopuszczony do udziału w tegorocznym konkursie.
