Sandra Kubicka wypuściła na rynek suplementy diety, które chętnie promuje na swoim Instagramie. Zainteresowała się nimi Katarzyna Daniłko, która jest ekspertem od jakości, a na Instagramie analizuje składy produktów codziennego użytku. Właśnie wzięła pod lupę najnowsze produkty Sandry, i wraz z farmaceutami przeanalizowała ich skład. Okazało się, że suplementy o nazwie "Femine health" to nic innego jak kwas foliowy połączony z prebiotykiem, którego używają głównie kobiety, spodziewające się dziecka lub planujące ciążę. Taki wyrób można nabyć w aptece za kilkanaście złotych, natomiast Sandra wyceniła swój produkt na 149 złotych. Ta cena zwala z nóg.
Nazywanie tego produktu produktem kobiecym jest nieporozumieniem. W składzie nie ma probiotyku stricte ginekologicznego. To suplement, nie lek! Nie przeszedł badań klinicznych. Nie wiemy, co jest w środku. Na rynku znajdziemy dużo lepsze produkty o statusie leku. (...) Pamiętaj: Instagram nie jest apteką, a celebryci to nie farmaceuci! Staraj się kupować w aptekach produkty o statusie leku, a wcześniej diagnozuj problem u lekarza lub specjalisty! - napisała Katarzyna Daniłko na Instagramie.
Sandra Kubicka czuje się zagrożona i zarzuca Katarzynie Daniłko hejt
Niedługo po publikacji opinii, Katarzyna Daniłko otrzymała przedsądowe pismo, w którym pełnomocnik Sandry Kubickiej wzywa ekspertkę do usunięcia postu z Instagrama, ponieważ rzekomo zniesławia on modelkę i narusza jej dobre imię, a także naraża ją na utratę zaufania społecznego, które jest niezbędne do funkcjonowania przedsiębiorstwa - czytamy w piśmie.
Pełnomocnik Sandry Kubickiej wezwał również Katarzynę Daniłko do zapłaty 150 tysięcy złotych tytułem naruszenia dóbr osobistych. Pieniądze miałyby trafić na cele społeczne.
Co więcej, w dokumencie pojawia się oskarżenie o hejt, którego celem miałoby być osiągnięcie przez ekspertkę korzyści niematerialnych.
Ponadto forma i sposób Pani działania skierowanego m. in. przeciwko mojej Mocodawczyni, pozwalają domniemywać, że prowadzone przez Panią "akcje hejterskie" nie są prowadzone przez Panią bezinteresownie, a w celu osiągnięcia korzyści materialnych, czy to przez uzyskanie jak największej liczby osób obserwujących (co wpływa oczywiście na wyższe stawki reklamowe), czy też poprzez otrzymywanie "wynagrodzenia" od podmiotów stanowiących konkurencję dla firm, które Pani dyskredytuje na swoim profilu na Instagramie, zwłaszcza pochodzących z grona producentów suplementów - pisze pełnomocnik Sandry.
Merytoryczna analiza składu suplementów, wielce nie spodobała się Sandrze Kubickiej i najwyraźniej poczuła, że jej działalność jest zagrożona. Pełnomocnik Katarzyny Daniłko w odpowiedzi napisał, że opinie, które nie są po myśli danej marki nie mogą być powodem oskarżeń o zniesławienie, ponieważ to prowadziłoby do patologii i absurdu. Katarzyna Daniłko zapowiedziała, że nie spełni żądań Sandry Kubickiej.