Nie jest żadną tajemnicą, że Donald Trump przywiązuje wielką wagę do swojego uczesania. Urzędujący prezydent Stanów Zjednoczonych wielokrotnie dał się przyłapać na głaskaniu i poprawianiu włosów. Fryzura Donalda Trumpa wiele razy stawała się tematem przewodnim przeróżnych memów i GIF-ów.
Wszyscy dobrze pamiętamy, że nawet Jimmy Fallon podczas słynnego wywiadu z Donaldem Trumpem zachwycał się przede wszystkim jego charakterystycznymi włosami. Nie oparł się nawet pokusie pogłaskania Trumpa po głowie, co wywołało w Stanach falę skrajnych komentarzy...
O tak, fryzura Donalda Trumpa to niemal amerykańskie dobro narodowe. Nic dziwnego, że prezydent USA dba o swoje włosy, jak o największy skarb.
Kiedy jednak ostatnio okazało się, że Donald Trump wydaje na fryzjera 70 tys. dolarów rocznie, Amerykanie przecierali oczy ze zdumienia.
Jak to w ogóle możliwe?
Polecany artykuł:
Donald Trump wydał majątek na fryzjera. Ekspert wyjaśnia, jak to możliwe
Kwota, jaką Donald Trump wydaje rocznie na fryzjera, wyszła na jaw w artykule opublikowanym przez New York Times.
Dziennikarze wzięli na tapetę zeznanie podatkowe swojego prezydenta. Okazało się, że w licznych kosztach, jakie Donald Trump wpisał w zeznania za 2016 i 2017 rok widniała m.in. kwota 70 tys. dolarów wydanych na pielęgnację włosów.
Oczywiście największe oburzenie wywołał fakt, że obecny prezydent odliczył te pieniądze od podatku.
Dziennikarze Huffington Post zajęli się tematem i poprosili o głos eksperta. Joey Silvestera, właściciel ekskluzywnych salonów fryzjerskich z Nowego Jorku przyznał, że nawet, gdyby Donald Trump co tydzień odwiedzał najdroższych fryzjerów, trudno byłoby mu wydać aż tak wielką kwotę.
Jest to jednak możliwe w innym przypadku: Joey Silvestera sugeruje, że Donald Trump mógł zatrudnić na stałe osobistego fryzjera, ustalając jego roczne wynagrodzenie właśnie na poziomie 70 tysięcy dolarów.
A Wy ile wydajecie na swoje czadowe fryzurki? xD