Donald Trump został prezydentem Stanów Zjednoczonych w 2017 roku. Jego rządy zdaniem wielu osób były bardzo kontrowersyjne. Finalnie Trump przegrał wybory prezydenckie w 2020 roku z kandydatem Demokratów, Joe Bidenem. Chwilę po ogłoszeniu wstępnych wyników Trump mówił, że wybory zostały sfałszowane. Donald poszedł nawet z tą sprawą do kilku sądów, ale finalnie nic nie wskórał. Wyniki miały zostać potwierdzone przez Kongres USA na początku 2021 roku. W dniu spotkania najważniejszych osób w państwie do Kapitolu zjechały tysiące osób, które nie zgadzały się z wynikami wyborów i chciały, żeby to właśnie Trump pozostał w Białym Domu. Urzędujący jeszcze prezydent zamieścił w mediach społecznościowych apel do tych osób, by zachowały sposób, ale jednocześnie dodał, że wybory zostały - tu cytat - skradzione.
napisał Donald Trump.
To właśnie dlatego jego konta w mediach społecznościowych zostały zablokowane. Trump nie ma możliwości publikowania postów między innymi na swoim oficjalnym koncie na Twitterze czy Facebooku. Polityk postanowił jednak uruchomić swoje drugie konto, gdzie skomentował całą sprawę w niewybredny sposób.
Jak mówiłem od dłuższego czasu, Twitter posunął się coraz dalej w zakazie wolności słowa. Dziś wieczorem pracownicy Twittera skoordynowali z Demokratami i Radykalną Lewicą usunęli moje konto z ich platformy, aby uciszyć mnie i 75 milionów wielkich patriotów, którzy na mnie głosowali. Twitter może być firmą prywatną, ale bez darowizny rządu nie istniałaby długo. Przewidziałem, że to się stanie. Prowadziliśmy negocjacje z różnymi innymi portalami. Przyglądamy się też możliwościom zbudowania własnej platformy w najbliższej przyszłości. Nie zostaniemy uciszeni