Doda po raz kolejny musi "walczyć" ze swoim byłym mężem. Obecnie cała Polska obserwuje wojnę o wspólnie tworzony przez artystkę i Emila Stępnia projekt, czyli film "Dziewczyny z Dubaju". Doda opublikowała na Instagramie nagranie, w którym informuje, że wraz z reżyserką, Marią Sadowską zostały odcięte od filmu. Wokalistka przekonywała, że Dziewczyny z Dubaju muszą zostać skrócone, a ona wraz z reżyserką nie ma wstępu do montażowni.
Polecany artykuł:
We wtorek wieczorem Doda zorganizowała konferencję prasową na Instagramie, gdzie odpowiadała na pytania dziennikarzy, ale też fanów. Artystka zaznaczyła, że nie chciała, by sprawa ujrzała światło dzienne. Dodała, że jest jej bardzo przykro, a film jest dla niej najważniejszy, bo poświęciła mu dwa lata swojego życia. Jednocześnie przeprosiła całą ekipę, która pracowała przy filmie. Padły też naprawdę mocne słowa.
Jest nieuchwytny. Nie mam z nim kontaktu. Wysyła do mojej mamy niepokojące wiadomości. Prawnicy już działają. Jest oskarżony o stalking i uważa, że nie ma nic do stracenia (...) Jeśli chodzi o obrażanie mnie, to nie robi to na mnie wrażenia. Z jakiegoś powodu uciekłam z domu dwa lata temu, ale nie będę mieszać tutaj naszego życia prywatnego
Gwiazda odniosła się też do słów Emila o Marii Sadowskiej, która - jego zdaniem - nie podołała filmowi. Doda ją przeprosiła. Jednocześnie wyznała, że na planie Emil potrafił do niej podejść z uśmiechem na twarzy i powiedzieć na ucho:
Jesteś piątym kołem u wozu. Nikt cię tu nie chce i nie potrzebuje. Jesteś tu dzięki mnie. Nie zasłużyłaś, ale masz.
Do tych zarzutów nie odniósł się co prawda sam Emil, ale w oświadczeniu, które wydał przed konferencją prasową Dody, ostrzega odbiorców przed "tanią, medialną zagrywką celebrytów".