K-pop to bardzo popularny w Chinach gatunek muzyczny, a zespół BTS nadal jest najbardziej rozpoznawalnym na świecie wykonawcą tego nurtu. Nie jest tajemnicą, że ogromny chiński rynek przynosi chłopakom z BTS niemałe zyski. I to nie tylko ze sprzedaży płyt czy występów, ale również z reklam w chińskich mediach.
Niestety Chiny są jednocześnie bardzo trudnym rynkiem, bo tamtejszej gospodarce wciąż daleko do wolnego rynku, jaki znamy z krajów zachodnich. Dodatkowo władze Chin są bardzo wrażliwe na punkcie historii swojego kraju. Kiedy znany artysta wypowie się o Chinach niezbyt pochlebnie, może wpaść w niezłe tarapaty.
Czyżby właśnie spotkało to muzyków BTS?
Polecany artykuł:
Dlaczego RM wkurzył Chińczyków?
Podczas jednego z niedawnych wywiadów 26-letni RM, uważany za lidera zespołu, poruszył temat wojny na Półwyspie Koreańskim. W konflikt, który miał miejsce w latach 1950-53 zaangażowani byli z jednej strony Amerykanie, a z drugiej - komunistyczne Chiny.
Zawsze będziemy pamiętać bolesną historię naszych obu krajów i nieskończone poświęcenie mężczyzn i kobiet
- stwierdził w wywiadzie RM.
Tekst o bolesnej historii nie spodobał się wielu Chińczykom. W chińskich mediach społecznościowych pojawiło się wiele wpisów krytykujących wypowiedź członka BTS.
Część chińskich internautów pisało wprost, że w takim razie zespół "nie powinien przyjmować pieniędzy od chińskich firm".
Jak donosi BBC, równolegle w dość niejasnych okolicznościach z kilku stron internetowych poznikały reklamy dużych firm, w których udzielali się koreańscy muzycy. Atmosferę podgrzały też kontrolowane przez chiński rząd media. W jednej gazet stwierdzono na przykład:
Chińscy internauci uważają, że jednostronne spojrzenie zespołu na Wojnę Koreańską rani ich uczucia i zakłamuje historię.
W wojnie na Półwyspie Koreańskim zginęło łącznie około miliona żołnierzy obu Korei i 400 tysięcy Chińczyków. Śmierć poniosło także 36 tysięcy Amerykanów i wiele ludności cywilnej.