Aktorka znana z serialu "Barwy Szczęścia" i Jarosław Bieniecki, biznesmen odpowiedzialny za organizację Runmageddonu, przez kilka lat tworzyli związek. Para poznała się w 2018 roku podczas jednego z wydarzeń sportowych, a ich znajomość szybko przerodziła się w miłość. Już po kilku miesiącach biznesmen oświadczył się Katarzynie Glince, a w 2020 roku na świat przyszedł ich syn, Leo. Niestety, mimo wspólnych planów na przyszłość i budowy domu pod Warszawą, ich związek nie przetrwał próby czasu i zakończył się w 2022 roku. Aktorka postanowiła wówczas odciąć się od swojego byłego partnera. Ten z kolei nie ukrywał, że jego priorytetem stał się rozwój biznesu.Okazuje się, że był to strzał w dziesiątkę, który po kilku miesiącach zaczął przynosić mu ogromne sumy.
Katarzyna Glinka - Jarosław Bieniecki
Jarosław Bieniecki, podczas rozmowy w programie "Biznes Klasa", opowiedział o wyzwaniach, jakie napotkał na swojej drodze do sukcesu. Kiedy na świat przyszedł jego synek, firma biznesmena przeżywała trudne chwile – planowane przychody rzędu 4 milionów złotych zredukowały się do zaledwie 110 tysięcy. Pomimo początkowych trudności Bieniecki nie poddał się i dziś może pochwalić się trzema dobrze prosperującymi biznesami: eventami Runmageddon, które przyniosły 18,5 miliona złotych obrotu w zeszłym roku, siecią siłowni z obrotem 3,5 miliona złotych oraz półkoloniami, które wygenerowały przychód w wysokości około 3 milionów złotych. Niedawno wprost przyznał, że śmiało może powiedzieć o sobie, że jest milionerem. Mężczyzna, oprócz zawodowych zobowiązań, ma również te prywatne. Bieniecki regularnie płaci alimenty na swojego syna Leo.
Katarzyna Glinka postanowiła skomentować ostatnie wyznanie swojego byłego partnera i wypowiedziała się na temat tego, czy ona lub jej syn, jakkolwiek odczuli skutki wzbogacenia się Jarosława Bienieckiego.
Może macie rację, że powinnam wystąpić o podwyżkę, ale ja temat Jarka Bienieckiego już dawno odcięłam. Płaci na syna, chociaż to nie jest tak, że my odczuwamy w jakiś sposób te miliony - wyznała w rozmowie z portalem ShowNews.
Chociaż Glinka unika publicznego komentowania swojej relacji z Bienieckim, to nie ulega wątpliwości, że sprawa alimentów mogłaby ulec zmianie. Gwiazda zaznacza, że jej priorytetem jest dobro syna, i jak każda matka, jest gotowa zrobić wszystko, co najlepsze dla Leo.