Shannen Doherty popularność zyskała dzięki roli Brendy Walsh, w którą wcielała się w kultowym serialu dla młodzieży "Beverly Hills, 90210". Od ponad dekady aktorka zmagała się z rakiem piersi. Mimo iż od lat dzielnie stawiała czoła ciężkiej dolegliwości i poddawała się wszelkim możliwy formom leczenia, Shannen zmarła 13 lipca 2024. Choć w życiu zawodowym układało jej się znakomicie, aktorka nie miała szczęścia w życiu prywatnym. Jej pierwsze małżeństwo z aktorem Ashley'em Hamiltonem trwało zaledwie pięć miesięcy. Za miłość swojego życia uznawała fotografa i producenta filmowego Kurta Iswarienko. Niestety, po tym, jak Shannen dowiedziała się o zdradach męża, złożyła pozew o rozwód.
Były mąż Shannen Doherty mówi czego żałuje
Śmierć aktorki wstrząsnęła Hollywood, ale przede wszystkim rodziną i najbliższymi aktorki, która w tym trudnym czasie prosi o uszanowanie prywatności. Choć po krótkim, acz burzliwym związku z Ashley'em Hamiltonem gwiazda "Beverly Hills, 90210" nie chciała utrzymywać z nim kontaktu, głównie z powodu jego uzależnień, teraz aktor w rozmowie z tabloidem TMZ wyznał, iż Shannen była dla niego bardzo ważną osobą i mocno przeżył jej śmierć.
Shannen była nie tylko moją żoną, była moim aniołem stróżem. Chociaż nie zawsze wszystko układa się tak, jak tego oczekujemy, ona stała u mojego boku w niektórych z moich najciemniejszych chwil. Moja miłość i podziw dla niej przetrwały znacznie dłużej niż nasze krótkotrwałe małżeństwo - powiedział były mąż aktorki.
Hamilton wyznał także, że bardzo żałuje, iż w ostatnim okresie nie miał odwagi, aby się z nią skontaktować.