Zagraniczne media obiegła wieść o olbrzymim długu Bruno Marsa. Artysta ma być winien firmie MGM Resorts International kwotę w wysokości 50 mln dolarów. To już 9 rok rezydentury piosenkarza w amerykańskiej korporacji rozrywkowej, a długa współpraca i słabość Bruno Marsa do hazardu zrodziły plotki o olbrzymim zadłużeniu. Koncerty artysty w Park MGM w Las Vegas miejscu miałyby być sposobem na spłacenie zadłużenia - Jednym z powodów, dla których rezydencja Marsa trwa tak długo, jest jego spory dług hazardowy w kasynie - podano w raporcie NewsNation. Firma MGM Resorts International zajęła stanowisko w tej sprawie.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Beyoncé nagrała piosenkę z Bruno Marsem? Fani nie mają wątpliwości. To byłby duet roku!
Bruno Mars ma słabość do hazardu
Bruno Mars nigdy nie ukrywał, że ma słabość do gier losowych. W rozmowie z "GQ" mówił o początkach przygody z hazardem.
Pamiętam mój pierwszy zakład, ręka mi się trzęsła, a facet mnie zawstydził - powiedział, przyznając, że przegrał sto dolarów, na którego stratę nie mógł sobie pozwolić -Musisz przegrać. Musisz przegrać, żeby wygrać, żeby zrozumieć.
- powiedział szczerze.
Firma postawiła sprawę jasno
W oświadczeniu dla ET, MGM Resorts International zaprzeczyło takim plotkom, twierdząc, że piosenkarz nie jest zadłużony wobec firmy.
Mars nie ma długów wobec MGM. Jesteśmy dumni z naszej współpracy z Bruno Marsem, jednym z najbardziej ekscytujących i prężnie działających wykonawców na świecie. Od jego występów w Dolby Live w Park MGM po nowy salon Pinky Ring w Bellagio, Bruno przyciąga odwiedzających z całego globu. Partnerstwo MGM i Bruno jest długotrwała i oparte na wzajemnym szacunku.
- przekazała magazynowi "Forbes" Jenn Michaels, starsza wiceprezes ds. public relations w MGM Resorts International.