Britney Spears nie może jeszcze świętować pełnego sukcesu, ale na pewno najnowszy wyrok sądu jest ważnym krokiem w stronę upragnionej wolności. Radości nie kryją też fani piosenkarki, od lat wspierający ją w wojnie o uwolnienie spod kurateli ojca. Nagłaśnianie sprawy pod hasłem #FreeBritney przynosi efekty - być może właśnie presja opinii publicznej pomogła przekonać sąd, że życie 39-letniej piosenkarki nie powinno być w 100% uzależnione od Jamiego Spearsa.
Przed sądem zakończyła się właśnie pierwsza rozprawa dotycząca dalszych warunków kurateli nad Britney Spears. Artystka usłyszała na niej orzeczenie, na które czekała od bardzo dawna: Jamie Spears nie będzie od teraz pełnić jednoosobowej kurateli nad córką!
Krok w stronę wolności
Oczywiście do pełnej wolności Britney Spears jest jeszcze daleka droga, ale komentujące sprawę amerykańskie media zgodnie twierdzą, że decyzja sądu to ważny krok w stronę normalności. Britney od lat pozostaje w konflikcie ze swoim ojcem, który dotąd jednoosobowo podejmował decyzję nie tylko o jej finansach, ale także o życiu osobistym.
Od teraz o sprawach piosenkarki wraz z jej ojcem będzie decydować wyznaczona przez sąd kancelaria Bessemer Trust.
Britney Spears znajduje się pod kuratelą własnego ojca od 2008 roku, a więc jej częściowe ubezwłasnowolnienie trwa już 13 lat. To jedna trzecia całego życia gwiazdy!
Kłopoty artystki zaczęły się po kryzysie, który przeżyła w roku 2006. Media szeroko rozpisywały się wówczas o napadzie furii, podczas którego gwiazda ogoliła głowę i zaatakowała paparazzich.