Britney Spears, chociaż kilkukrotnie dała do zrozumienia, że nie zamierza wracać do show-biznesu, wciąż jest bardzo aktywna w mediach społecznościowych. Piosenkarka regularnie dzieli się ze swoimi obserwatorami nowymi nagraniami, najczęściej tanecznymi, na których widzimy ją, jak pląsa w rytm swoich ulubionych hitów na podłodze w salonie, czy znalezionymi w sieci grafikami. Znacznie rzadziej księżniczka popu przemawia do obserwatorów. To nawet swego czasu dało początek licznym teoriom spiskowym, spośród których najbardziej mroczna była ta, iż Britney nie żyje. Spears ma się jednak dobrze i wbrew krążącym plotkom sama zarządza swoim profilem na Instagramie, co udowodniła, komentując występ Sabriny Carpenter na gali MTV Video Music Awards 2024, a teraz opowiadając o incydencie, jaki przytrafił się jej pół roku temu. Artystka opowiedziała o niebezpiecznym wypadku przy kominku. To mogło się skończyć tragicznie!
Britney Spears miała wypadek
Kilka lat temu Britney Spears doprowadziła do pożaru na terenie prywatnej siłowni.
Cześć ludzie! Jestem teraz na siłowni. Nie byłam tu przez jakieś sześć miesięcy, ponieważ niestety spaliłam siłownię. Miałem dwie świece i tak, jedna rzecz doprowadziła do drugiej i wszystko się spaliło - poinformowała fanów w 2020 roku.
Jak widać, Spears nie wyciągnęła wniosków i do teraz igra z ogniem - dosłownie. Księżniczka popu niespodziewanie podzieliła się historią o tym, jak postanowiła rozpalić kominek, a ogień buchnął jej w twarz, opalając brwi, rzęsy oraz włosy. Do tej pory czynność tę wykonywał jej ochroniarz.
Ale tym razem po prostu wrzuciłam tam wszystko i dosłownie wybuchło mi to w twarz - zaczęła.
Britney bała się, że ma poparzenia drugiego lub trzeciego stopnia i będzie musiała jechać na pogotowie, bo czuła, jakby jej twarz płonęła.
Bolało, gdy dotykałam telefonu. Bolało, gdy kładłam lód na twarz. Bolało, gdy dotykałam czymkolwiek. To trwało jakieś sześć lub siedem godzin. Ból nigdy nie ustąpił. Był bardzo, bardzo silny - dodała z brytyjskim akcentem.
Nagranie, co nie powinno nikogo dziwić, zostało już usunięte. Oj, Brit...