Po tym, jak Britney Spears zgłosiła się do szpitala psychiatrycznego - rzekomo w wyniku trudności emocjonalnych w związku z chorobą ojca, do sieci trafiło nagranie anonimowego byłego współpracownika artystki. Ten twierdzi, że gwiazda została zmuszona do hospitalizacji.
>> Britney Spears w szpitalu psychiatrycznym wbrew swojej woli? "Nie chciała tam iść"!
Britney Spears dostała przepustkę ze szpitala do domu w związku ze świętami wielkanocnymi. W tym czasie nagrała video dla fanów. W video przekonuje, że wszystko u niej ok, a doniesienia o tym, że została siłą skierowana na leczenie przez ojca - tyrana, są nieprawdziwe.
Britney Spears przerwała milczenie! Zapewnia, że nikt jej nie uwięził
- napisał Lutfi, po czym zretweetował post kogoś innego, sugerujący, że video zamieszczone przez Britney Spears to oszustwo!
- napisał brytyjski celebryta, Leigh Van Bryan.
Co o tym myślicie?
W nagraniu Britney Spears informuje, że autorem tych nieprawdziwych twierdzeń jest jej były manager, Sam Lutfi, który już w dalszej przeszłości pisał fałszywe maile w jej imieniu, opisujące jej rzekomo trudną sytuację z ojcem.
Lutfi, który współpracował z Britney Spears w latach 2007-2008, skomentował sprawę na Twitterze.
Post na Instagramie Britney oskarżył mnie o sfabrykowanie jej emaili, które ostatnio krążą. Mogę jednoznacznie stwierdzić, że nigdy nie napisałem ani nie miałem dostępu do jej e-maila. Rozpaczliwe starania jej zespołu, by skupić negatywną uwagę na mnie (po raz kolejny), są raczej nieskutecznym sposobem na przyćmienie ruchu FreeBritney. Poza tym, że stawiają w złym świetle konkretne osoby w jej obozie, maile, o których mowa, pokazują kobietę zdolną do kierowania własnym życiem, co oni najwyraźniej starają się ukryć.
Britney wyraźnie nie napisała tego posta, a ta ogólnikowa wiadomość video? Nie, skarbie. Od kiedy Britney Spears kiedykolwiek wymieniła i skrytykowała kogokolwiek lub nawet rzuciła cień na Sama Lutfi'ego? To dywersja! #FreeBritney