W godzinach wieczornych 3 listopada 2022 Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt (DIOZ) udał się na teren gospodarstwa w Czarnym Borze w województwie dolnośląskim, aby odebrać przetrzymywane w nieodpowiednich warunkach zwierzę. Kucynka Lusia była pozostawiony sama sobie, bez odpowiedniej opieki weterynaryjnej.
Zwierzę, które latami cierpiało z powodu niewyobrażalnego bólu, udało się nam legalnie odebrać od uwikłanej politycznie „stróżki prawa”. Kucynka trafiła pod opiekę jednych z najlepszych w Europie specjalistów. To właśnie oni walczą z wieloletnimi zaniedbaniami i brakiem zainteresowania ze strony właścicieli. To już kolejna sytuacja, kiedy oprawca chce bezprawnie odbić od nas swoje zaniedbane zwierzę, by ukryć dowód przestępstwa!!! - czytamy na instagramowym profilu DIOZ.
Krzysztof Rutkowski oskarża DIOZ o kradzież zwierząt. Może zapłacić wysoką karę za zniesławienie
Właścicielką kucynki była Sylwestra Wawrzyniak - przewodnicząca Rady Powiatu Wałbrzyskiego, która chce odzyskać poszkodowane zwierzę. Do akcji "ratowania" Lusi włączył się również Krzysztof Rutkowski, który ratowanie kucynki nazwał kradzieżą. DIOZ wystosował do detektywa wiadomość o następującej treści:
Szanowny Panie Detektywie, uprzejmie informuję, że kuc został legalnie odebrany w ramach instytucji z art. 7 ust. 3 ustawy o ochronie zwierząt. Wszelkie działania zmierzające do odbicia zwierzęcia i przekazania go w ręce oprawców, będą wiązały się z naszą stanowczą reakcją - napisał Prezes Zarządu Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt Konrad Kuźmiński.
W sprawie Lusi odbyła się konferencja prasowa zorganizowana przez Rutkowskiego, w której udział wzięli: Przewodniczący Rady Powiatowej Dolnośląskiej Izby Rolniczej Powiatu Wałbrzyskiego Paweł Mazur oraz siostra radnej Sylwestry Wawrzyniak. Na briefingu obecny był prezes DIOZ Kanrad Kuźmiński oraz inni działacze inspektoratu, którzy próbowali włączyć się do rozmowy, jednak spotkali się oporem zamaskowanych i uzbrojonych współpracowników detektywa.
Doszło do przepychanek i niemiłej wymiany zdań. Krzysztof Rutkowski zarzucił organizacji ratującej zwierzęta kradzieże zwierząt, dorabianie się na ich krzywdzie i niszczenie opinii ich właścicieli. Władze Inspektoratu nie zostawiły tego bez reakcji. Żądają od detektywa 500 tysięcy złotych zadośćuczynienia za zniesławienie, a jego działania nazywają błazenadą.
ŻĄDAMY OD detektywa Rutkowskiego 500.000 ZŁ ZADOŚĆUCZYNIENIA ZA ZNIESŁAWIENIE DIOZ I OSKARŻENIE NAS PRZEZ TEGO CZŁOWIEKA O KRADZIEŻ KONAJĄCEGO KONIA, który został legalnie odebrany od policjantki, lekarza weterynarii i radnej powiatu w jednej osobie. Dziś do sądu trafił pozew! To pokłosie oświadczenia Rutkowskiego, który o ochronie zwierząt nie ma zielonego pojęcia. Kolejny popis błazenady tego człowieka pokazuje, jak wygląda w Polsce świadomość prawna na temat ochrony zwierząt. Czy chcecie żyć w kraju, w którym właściciel może bezkarnie zaniedbywać zwierzę, a wszyscy dookoła mają związane ręce? - czytamy na Instagramie.