Gdy w 2013 roku Avril Lavigne wydała płytę, nikt nie mógł spodziewać się, że gwiazda na pięć kolejnych lat zniknie z życia publicznego. Na początku 2014 roku wokalistka zaraziła się boreliozą, przenoszoną przez zainfekowane kleszcze. Minęło jednak jeszcze wiele miesięcy, nim Avril Lavigne usłyszała diagnozę.
To, że Avril Lavigne jest poważnie chora, okazało się w październiku 2014 roku, tuż po jej 30. urodzinach. Gwiazda wspomina, że była wtedy bardzo osłabiona.
Prawie nic nie mogłam jeść, a gdy poszliśmy na basen, musiałam wyjść i położyć się do łóżka. Moi przyjaciele pytali, co się dzieje. Nie wiedziałam.
- wspominała.
Niedługo później lekarze zdiagnozowali u Avril Lavigne boreliozę. Gwiazda przez wiele lat walczyła z chorobą, o czym chce opowiedzieć na najnowszej płycie. Avril wspomina, że była bliska śmierci i właśnie to doświadczenie natchnęło ją do napisania nowej płyty.
Pewnej nocy myślałam, że umrę i zaakceptowałam to. Moja mama położyła się ze mną w łóżku i mnie przytuliła. Czułam, że tonę. Pod nosem modliłam się "Boże, pomóż mi utrzymać głowę nad wodą". W tym momencie zaczęło się pisanie tego albumu. To było tak, jakbym wpadła na coś. To było bardzo duchowe doświadczenie. Od tego momentu teksty płynęły przeze mnie.
- powiedziała Avril Lavigne.
W ten sposób powstał pierwszy singiel Avril - Head Above Water.
My życzymy sukcesów z nadchodzącą płytą i oczywiście dużo zdrowia.
>> Czy Hailey Baldwin i Justin Bieber wzięli ślub? Modelka skomentowała doniesienia