Świat wciąż nie może pogodzić się ze śmiercią Avicii'ego. Autor tak wspaniałych przebojów jak Wake Me Up czy Waiting For Love zmarł nagle w wieku 28 lat. Przyczyny śmierci Avicii'ego nadal nie są znane.
>> Avicii nie żyje. Była dziewczyna DJa przerywa milczenie. Wzruszający wpis...
O śmierci Avicii'ego dowiedzieliśmy się 20 kwietnia z oświadczenia jego rzecznika. W piątkowe popołudnie muzyk zmarł niespodziewanie w Muscat w Omanie. Gdy informacja, że Avicii nie żyje, obiegła świat, muzyka zaczęli wspominać jego przyjaciele. Wielu przyznaje, że już wcześniej obawiało sie o jego życie.
Osobom bliskim Avicii'emu nie były obce jego problemy z alkoholem. Jak już pisaliśmy, jeden z jego przyjaciół, Nile Rodgers wspominał, jak Avicii wyraźnie pijany zagrał z nim ich ostatni wspólny koncert.
>> Avicii nie żyje. Przyczyną śmierci alkoholizm? Nile Rodgers: "Pił na koncertach"
Nie jest też tajemnicą, że Avicii zmagał się swego czasu z ostrym zapaleniem trzustki, wywołanym właśnie przez alkohol. W rozmowie z Billboardem o trybie życia Avicii'ego opowiedział po jego śmierci inny jego znajomy - dj Laidback Luke. Muzyk przyznał, że już trzy lata temu poważnie obawiał się o życie Tima Berglinga. Dodał, że w wyniku intensywnego koncertowania i imprezowania, Avicii był wtedy w "tragicznym" stanie. Laidback Luke obawiał się, że Avicii dołączy do "klubu 27".
Pierwszych kilka lat koncertowania może mieć ogromy wpływ na dalsze życie oraz zdrowie fizyczne i psychiczne. DJ w trasie śpi zazwyczaj około cztery godziny dziennie, a wraz z piciem, imprezami afterparty, pochlebstwami i wszystkim, co się z tym wiąże, łatwo się zgubić. W przeciwieństwie do muzyków popowych, rockowych lub hip hopowych, którzy koncertują cyklicznie - didżeje są wciąż w trasie, praktycznie co tydzień, czasem codziennie. Brzmi to okropnie, ale prawda jest taka, że nie mogę pozbyc się tego okropnego uczucia frustracji, które wtedy odczuwałem.
- powiedział Laidback Luke.
Czy właśnie taka jest prawda o śmierci Avicii'ego?