Anna Lewandowska pojawiła się na kolejnej czołówce znanego magazynu. Tym razem żona Roberta Lewandowskiego uśmiecha się do nas z okładki Elle. Zdjęcie gwiazdy wydania opatrzone jest bijącym z okładki po oczach hasłem SIŁA KOBIET. Nie wszystkim spodobało się to zestawienie.
Matka, żona, sportsmenka, bizneswoman. Jej kariera i styl życia od lat inspirują miliony Polek. Motywuje, zaraża ambicją, determinacją i siłą, dlatego to właśnie z Anną Lewandowską wchodzimy w nowy rok. Pełni nadziei, optymizmu i siły do tego, aby, tak jak ona, spełniać marzenia
- pisze na swoim instagramowym profilu wydawca Elle.
- pisze Maja Staśko.
A Wy co o tym myślicie?
Dlaczego właśnie Lewandowska pojawiła się więc na tej okładce? Cóż, prawdopodobnie dlatego, że Apart za to zapłacił. W środku znajdują się reklamy Apartu z Lewandowską, Wieniawą i Sochą. Wieniawa ma okładkę ,,Gali", Lewandowskiej przypadło więc ,,Elle".
- pisze dalej aktywistka, nawiązując do słynnej reklamy Apartu z udziałem Anny Lewandowskiej. Słynnej głównie dzięki zabawnej przeróbce.
Maja Staśko komentuje okładkę z Anną Lewandowską
Krótko po pojawieniu się w sieci, okładka Elle z żoną Roberta Lewandowskiego została skrytykowana przez Maję Staśko. Celebrytka już wcześniej starła się z tą aktywistką - media szczegółowo relacjonowały posty, w których Staśko opowiadała o swoich kontaktach z przedstawicielami sportsmenki. Aktywistka wzywana była do usunięcia z sieci postów krytykujących Annę Lewandowską.
Czy i tym razem przedstawiciele Anny Lewandowskiej zareagują na post Mai Staśko?
Kobiety setkami tysięcy wychodzą na ulicę, kolejnymi tysiącami protestują online, ryzykując utratę pracy czy niezaliczenie przedmiotu na studiach. W tym czasie Anna Lewandowska nie odzywa się słowem, a w końcu pisze, żeby się nie kłócić - byle nie stanąć zbyt radykalnie po stronie walczących kobiet i nie stracić reklam.
Czy taką kobietę chcę widzieć jako symbol ,,Siły Kobiet"? Kobietę, która po tym, jak skrytykowałam jej taniec w przebraniu grubej kobiety, zagroziła mi pozwem i 50 000 zł kary? Kobietę, która zarabia na tym, że wmawia się nam, że nasze ciała są niedoskonałe? Milionerkę, wielką markę nastawioną na zdobywanie zysków?
Nieszczególnie. Na takiej okładce widziałabym setki, tysiące kobiet - ale akurat nie tę. O sile kobiet nie świadczą pieniądze, szczupłe ciało ani uśmiech. O naszej sile świadczy trzymanie się za ręce, gdy policja próbuje jedną z nas wyszarpnąć do wozu i aresztu. Przemywanie twarzy mlekiem lub wodą, gdy któraś z nas oberwie gazem pieprzowym w oczy. Czekanie pod sądem, gdy jedna z nas składa zeznania po gwałcie. Zrobienie zakupów i przyniesienie ciepłego obiadu, gdy którejś z nas na to nie stać. Wstawianie błyskawicy na profilowym, gdy grozi to wyrzuceniem ze szkoły czy uczelni