Anna Wendzikowska, była dziennikarka TVN, po zwolnieniu ze stacji, była zmuszona zadbać w inny sposób o swoje finanse. Otworzyła butik, w którym sprzedaje produkty własnej marki Loriini, a jej projektami zainteresowała się sama księżna Yorku Sarah Ferguson!
Wendzikowska działa również na Instagramie, gdzie nawiązuje współprace z rozmaitymi markami. Musi mieć więc głowę na karku, aby łączyć prowadzenie pracy freelancera z wychowywaniem dzieci.
Ania Wendzikowska czeka na pokaźną sumę
Nie od dziś wiadomo, że prowadzenie własnego biznesu to ciężki kawałek chleba. Trzeba liczyć się z mniejszymi i większymi problemami, które pojawiają się na drodze. Dziennikarka sama przekonała się, że nie zawsze jest kolorowo. Zwierzyła się z finansowych problemów - jeden z kontrahentów od grudnia nie wywiązał się z umowy opiewającej na dziesiątki tysięcy złotych.
Życie freelancera i jeszcze samotnej mamy wychowującej dzieci i odpowiedzialnej finansowo za te dzieci nie jest łatwe. Teraz mam taką sytuację, że pewien kontrahent, gdzie pracę wykonałam w grudniu, jeszcze mi nie zapłacił. To jest kilkadziesiąt tysięcy, ja od tej kwoty musiałam zapłacić podatek i to są trudne sytuacje
- zwierzyła się jakiś czas temu portalowi "Party".
"Fakt" postanowił niedawno dopytać, czy sprawa została pomyślnie zakończona.
Nadal nie jest w porządku. Takie rzeczy się zdarzają i to jest minus bycia freelancerem. Niektórych rzeczy nie da się przewidzieć. Wystawia się faktury, płaci się od nich podatek VAT, ale zdarza się, że ktoś nie płaci wcale. No tak niestety bywa. Trzeba wiedzieć, jak to po prostu. obsłużyć
- powiedziała Ania.