Za nami gala American Music Awards 2020. To kolejna muzyczna impreza, która z powodu pandemii odbyła się w zupełnie innym charakterze niż wcześniej - na scenie na żywo wystąpiła zaledwie mała część gwiazd, sporo z wykonawców nagrało swój występ wcześniej, a publiczność świeciła pustkami. Takie są realia czasów pandemii, jednak nie oznacza to, że nie było to tak wspaniałe święto muzyki jak w poprzednich latach.
I tak na scenie zobaczyliśmy Justina Biebera (po raz pierwszy od czterech lat) i Shawna Mendesa z ich nowym, wspólnym singlem Monster, czy chociażby Jennifer Lopez, która dała energetyczne show, dla niektórych aż zbyt podobne do tego, które w 2014 roku na gali Grammy pokazała Beyonce.
Taylor Swift szykuje wielki powrót
Jedną z największych zwyciężczyń gali American Music Awards 2020 została jednak Taylor Swift. Gwiazda zgarnęła trzy statuetki, w tym tę najważniejszą dla Artysty roku. Wokalistka nie pojawiła się na gali osobiście, by odebrać nagrody - nie tylko z powodu pandemii koronawirusa!
Powodem, dla którego nie ma mnie tam dzisiejszego wieczoru, jest fakt, że nagrywam całą swoją starą muzykę w studiu, w którym ją pierwotnie nagrywaliśmy. Więc to było niesamowite i nie mogę się doczekać, aż to usłyszycie
- powiedziała.
Tym samym Taylor Swift potwierdziła, że po tym, jak Scooter Braun przejął prawa do jej wszystkich poprzednich albumów, rzeczywiście nagrywa swoją muzykę na nowo. Gwiazda zapowiadała to już dawno temu, jednak dopiero teraz wiadomo, że zabrała się do pracy! I to bardzo szybko - dokładnie w listopadzie wygasły bowiem obowiązujące ją umowy.