Cała Polska opłakuje śmierć Aleksandra Doby. 74-letni podróżnik zdobył sławę, gdy jako pierwsza osoba w historii samotnie przepłynął kajakiem Ocean Atlantycki. Kajakarstwo było jego wielką pasją i miał na swoim koncie mnóstwo sukcesów w tej dyscyplinie sportowej. W 2015 roku został nagrodzony tytułem Podróżnika Roku.
Polecany artykuł:
Fani Aleksandra Doby uwielbiali go nie tylko ze względu na jego wyjątkowe osiągnięcia, ale i przyjazny charakter. Aleksander Doba zarażał dobrą energią, swoją pasją i miłością do podróży. Jego kolejnym wyprawom kibicowała cała Polska, a o jego sukcesach informowały największe serwisy.
Jego najnowsza podróż okazała się tą ostatnią. Aleksander Doba zmarł 22 lutego 2021 roku zdobywając Kilimandżaro.
- czytamy.
Ostatnie chwile Aleksandra Doby
O śmierci Aleksandra Doby we wtorek poinformowali jego najbliżsi. Wiadomo, że 74-letniemu podróżnikowi udało się zdobyć afrykański szczyt. Niestety, podczas drogi powrotnej zmarł. W rozmowie z Faktem organizator wyprawy, w której brał udział Aleksander Doba, zdradził, jak wyglądały jego ostatnie chwile.
Nie zauważyliśmy żadnych objawów choroby wysokościowej, obrzęku, ani silnego zmęczenia. Oczywiście, Olek był zmęczony, ale tam są takie warunki na szczycie, że człowiek robi trzy kroki i bierze postój na oddech, bo to tego tlenu jest jednak dużo mniej. Był responsywny. Pogoda była dobra, był przygotowany, był pod opieką najlepszych przewodników. Jeszcze godzinę wcześniej, kiedy dochodził na pierwszy z trzech wierzchołków miał siłę, żeby krzyczeć, że idziemy na dach Afryki. Bardzo tego chciał. Nikt go nie zatrzymywał, bo nie było ku temu żadnych powodów. Gdyby miał jakikolwiek symptom choroby wysokościowej, przewodnicy musieliby go zatrzymać. Przewodnicy, którzy go prowadzili, byli doświadczeni, bo mieli na swoim koncie 400 wypraw na Kilimandżaro. Wszyscy wiedzieli też kim jest Aleksander Doba
Przewodnicy mówili, że Olek doszedł na górę, poprosił o dwie minuty przerwy na odpoczynek, a później zrobią sobie zdjęcie pamiątkowe i będą schodzili. W momencie, w którym usiadł, stracił przytomność, zasnął i stracił funkcje życiowe. Mimo reanimacji nie udało się go uratować
- wyjaśnił założyciel Klubu Podróżników Soliści.
Przyjaciel Aleksandra Doby przyznał, że prywatnie podróżnik był dla niego wielkim wzorem i bardzo cenił go za optymizm i zapał. Podczas podróży na Kilimandżaro był bardzo szczęśliwy - codziennie pozował do zdjęć i motywował innych.