Za nami ostatni półfinał programu Mam Talent. Fani tego formatu trzymają kciuki za swoich faworytów. Jednym z najbardziej lubianych uczestników show był Tomasz Baran "Baranek", który w programie na żywo zrobił koszykarskie show z prawdziwego zdarzenia. Wykonał niezwykłe sztuczki, którymi rozbawił publiczność, a w kulminacyjnym momencie podpalił zapalniczką piłkę. Przez cały czas Tomek przypięty miał mikroport, dzięki któremu publiczność mogła słyszeć, co mówi showman. W pewnym momencie jednak urządzenie przestało działać…
Zdarzyło się tak chwilę po tym, gdy Tomasz podczas występu zaczął zdradzać kulisy programu.
Agnieszka, chciałem Cię wykorzystać, ale niestety mi nie pozwolili wczoraj na próbie. Powiedzieli, że nie mogę
mówił ze sceny Tomek. Po występie nie był on zadowolony. Było widać, że cała sytuacja lekko go zdenerwowała. Agnieszka Chylińska początkowo była dla niego bardzo miła.
Przede wszystkim jest mi bardzo przykro, że tak stało się z mikrofonem. Ja naprawdę Ciebie nie słyszałam. Natomiast jeśli usłyszałeś, że ja czegoś nie mogę dla Ciebie zrobić, to powinno być dla Ciebie wystarczające. Naprawdę nie było Cię słychać, wiesz?
Zakończyła swoją pierwszą wypowiedź Agnieszka. Później głos zabrali pozostali jurorzy, których zdania były podzielone. Na sam koniec Chylińska postanowiła dodać:
Mam nadzieję, że mnie słychać. Mnie jako jurorowi jest przykro, że wzięliśmy Cibie do półfinału, bo niestety zachowujesz się jak palant.
Po tych słowach prowadzący szybko zaczęli mówić między innymi o SMS-owym głosowaniu…
Fani Tomasza są zaskoczeni takim zachowaniem. Ich zdaniem mikroport uczestnika został wyłączony celowo, by ten nie zdradzał zbyt wielu kulisów programu. Pamiętajcie jednak, że podczas programu „na żywo” może dojść do wielu nieprzewidzianych sytuacji. Mikroport to tylko sprzęt elektroniczny. Mógł się rozładować, odpiąć przy intensywnych ruchach lub po prostu zepsuć. Ostatecznie Tomek zajął 7 miejsce i tym samym nie dostał się do finału 12. edycji "Mam Talent".